W Warszawie pod topór poszły tysiące drzew. A nowe nasadzenia uschły
Ok. 9 tys. poszło pod topór w stolicy za prezydentury Rafała Trzaskowskiego. To tak, jakby z miasta wycięto las o powierzchni niemal 6 ha.
W 2019 r. w stolicy wycięto 4858 szt. drzew, a rok później miejscy drwale usunęli 3991 szt. drzew – poinformowała rzecznik ratusza Karolina Gałecka.
W stolicy pod topór idą zwykle stare drzewa nasadzone w latach 50. i 60. Według szacunków leśników na jeden hektar przypada ok. 1,5 tys. kilkudziesięcioletnich drzew. Zatem 9 tys. sztuk drzew tworzyłoby las o powierzchni ok. 6 h.
Ratusz poinformował również, że w tym samym czasie w Warszawie posadzono ok. 332 tys. nowych drzew. Najwięcej ich dosadziły Lasy miejskie - niemal 312 tys.
„W roku 2019 posadzono 121837 szt. drzew (w tym 109510 szt. posadziły Lasy Miejskie-Warszawa) (…) W roku 2020 posadzono 210007 szt. drzew (w tym 202170 szt. posadziły Lasy Miejskie-Warszawa)” – napisał ratusz.
Tylko w ubiegłym roku z nowych nasadzeń uschło 2 005 nowych drzew.
Zieleń najczęściej pada ofiarą inwestycji
Szef Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Mencwel, komentując działania miasta związane z wycinką drzew, zwrócił uwagę, że zieleń najczęściej pada ofiarą inwestycji. – Urzędnikom brakuje wyczulenia na te sprawy. Planując inwestycje często nie zwracają uwagi na istniejący na danym terenie drzewostan – powiedział.
Podkreślił, że planując inwestycje należałoby podejmować wszelkie działania, które pozwoliłyby uchronić istniejąca tam zieleń.
Przypomniał, że w ubiegłym roku prezydent Trzaskowski obiecał, iż przygotuje audyt inwestycji pod kontem wycinki drzew i ich ochrony. – Do tej pory takiego audytu nam nie przedstawił – powiedział.
– Należy się cieszyć, że w lasach miejskich przybywa tyle drzew. Jednak drzewa potrzebne są również w mieście. Wiele ulic i placów jest pozbawionych zieleni – zwrócił uwagę. Wskazał na Plac Teatralny, który przed wojną był obsadzony drzewami, a dziś jest wybrukowanym parkingiem.
Drzewo w mieście nawet tysiąc razy bardziej cenne od tego w lesie
Dr hab. Zbigniew Karaczun, specjalista od zarządzania w ochronie środowiska ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego twierdzi, że drzewa „rosnąc na obszarach zurbanizowanych, odgrywały one inną rolę i miały inną wartość dla człowieka”. – Amerykanie szacują, że takie drzewo od stu do tysiąca razy jest bardziej cenne od tego w lesie – oznajmił. Podkreślił, że nie da się naprawić szkód wynikających z wycinki starych drzew. – Oczywiście można je sprowadzić ze szkółek i posadzić w miastach, ale jedna sztuka kosztuje nawet 10-20 tys. euro. Żadnego polskiego miasta nie stać na taką rekompensatę – ocenił.