38-letni Paul Hodgkins został w poniedziałek skazany przez sąd na osiem miesięcy więzienia za uczestnictwo w zamieszkach na Kapitolu 6 stycznia. Mieszkaniec Florydy jest pierwszym uczestnikiem zamieszek skazanym za przestępstwo.
Wyrok dla mężczyzny to wynik zawartej z prokuraturą ugody, wedle której mężczyzna zgodził się przyznać do winy „zakłócenia oficjalnych procedur” (szturm na Kapitol wymusił przerwę w obradach Senatu) w zamian za wycofanie pomniejszych zarzutów.
Prokuratura wniosła o zasądzenie kary 18 miesięcy więzienia, zaś obrońca skazanego — o wyrok w zawieszeniu lub areszt domowy.
Hodgkins wyraził skruchę za swoje zachowanie i stwierdził, że nie spodziewał się, że protest 6 stycznia przybierze taki obrót. Dodał, że nie brał udziału w przemocy i nie dokonał żadnych zniszczeń wewnątrz Kapitolu.
To był atak na demokrację
Na jego niekorzyść działał jednak fakt, że zabrał ze sobą linę, okulary ochronne i lateksowe rękawiczki, co miało świadczyć o tym, że szykował się do przemocy.
„To nie był protest. To był atak na demokrację” - stwierdził sędzia Randolph Moss.
Poprzedni wyrok dotyczył wykroczenia
Hodgkins otrzymał surowszą karę niż pierwsza skazana uczestniczka zamieszek Anna Morgan Lloyd. Kobieta przyznała się do wykroczenia zakłócenia porządku publicznego i usłyszała wyrok 3 lat więzienia w zawieszeniu. W przeciwieństwie do Hodgkinsa nie weszła jednak na salę obrad Senatu i wcześniej niż on opuściła gmach Kapitolu.
Poniedziałkowy wyrok może stanowić ważny punkt odniesienia dla ponad 500 zatrzymanych uczestników zamieszek w Kapitolu, zwłaszcza w kontekście ich decyzji o tym, czy przyznać się do zarzucanych im czynów.