Prezydent Kais Saied, który w niedzielę zawiesił parlament i zdymisjonował rząd, w poniedziałek wieczorem nakazał zamknięcie instytucji publicznych i zagranicznych, wprowadził zakaz zgromadzeń w miejscach publicznych oraz przemieszczania się między miastami.
Instytucje publiczne mają pozostać zamknięte przez dwa dni od wtorku, z możliwością przedłużenia tych restrykcji. Na placach i ulicach nie można tworzyć grup liczących ponad trzy osoby — podały służby prezydenta.
Sam Saied powiedział w nagranym wystąpieniu, że jego decyzje zostały podjęte zgodnie z konstytucją i nie stanowią zamachu stanu. Wezwał Tunezyjczyków do zachowania spokoju, niereagowania na prowokacje i zrezygnowania z demonstracji, ponieważ „największym niebezpieczeństwem dla kraju byłaby wewnętrzna eksplozja”.
W niedzielę tłumaczył zawieszenie parlamentu i dymisję rządu ogólnokrajowymi protestami związanymi z kryzysem gospodarczym i sanitarnym.
Nakaz zamknięcia instytucji nie dotyczy sił bezpieczeństwa, wojska, służb celnych i osób pracujących w placówkach zdrowia.
Waszyngton jest zaniepokojony wydarzeniami
Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki powiedziała, że Waszyngton jest poważnie zaniepokojony wydarzeniami w Tunezji, dodała też, że przedstawiciele amerykańskiej administracji kontaktują się z wysokiej rangi politykami tego kraju, by zorientować się w sytuacji.
Rząd Francji wezwał wszystkie partie polityczne Tunezji do powstrzymania się od przemocy i zaapelował o przywrócenie rządów prawa tak szybko, jak to możliwe.
Resort spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej wydał oświadczenie, w którym oznajmił, że popiera wszelkie kroki, które zapewnią bezpieczeństwo i stabilność Tunezji.
Opozycja oskarża prezydenta o zamach na konstytucję
W niedzielę późnym wieczorem w Tunisie protestujący świętowali decyzję Saieda, ale jego oponenci oskarżyli go o zagarnięcie władzy i stworzenie zagrożenia dla młodej tunezyjskiej demokracji. Przewodniczący parlamentu, lider an-Nahdy Raszid Ganuczi, nazwał posunięcie prezydenta „zamachem stanu przeciwko konstytucji i rewolucji”.
Policja interweniowała wcześniej w poniedziałek, by zapobiec starciom przed budynkiem parlamentu między deputowanymi z islamistycznej Partii Odrodzenia (Hizb an-Nahda), która dominuje w Zgromadzeniu Przedstawicieli Ludowych, a demonstrantami popierającymi prezydenta.
Siły bezpieczeństwa wkroczyły też w poniedziałek do biur telewizji Al-Dżazira w Tunisie, nakazując ich zamknięcie.
Rozwiązania parlamentu domagali się protestujący
Rozwiązanie parlamentu było jednym z żądań tysięcy protestujących, którzy przeciwstawiają się ograniczeniom związanym z pandemią koronawirusa. Demonstrowano w stołecznym Tunisie i w innych miastach.
Gospodarka Tunezji od lat boryka się z problemami, a w kraju niedawno ponownie wprowadzono lockdowny i inne ograniczenia związane z koronawirusem.