Ten niemiecki idol koalicji 13 grudnia, który Polaków określił jako „nazistów”, wzywa do ugody z Putinem i faktycznej kapitulacji Ukrainy

Portal TV Republika, wch 02-05-2024, 15:00
Artykuł
Weser-Kurier

Niemiec Günter Verheugen udzielił wywiadu Deutsche Welle, w którym określił wstąpienie Polski przed 20 laty do UE jako "mały cud". Z punktu widzenia Niemiec przynależność naszego kraju do Unii z pewnością jest czymś cudownym, gdyż z każdego napływającego do Polski euro 80 proc. trafia z powrotem na zachód - przede wszystkim do Niemiec. Pozostawmy jednak na boku zachwyty niemieckiego polityka (wcześniej w FDP, a teraz w SPD) nad "cudownością", gdyż Internauci przypomnieli temu specjaliście od tropienia "nazistów" w Polsce (tak skandalicznie określał ów krajan ludobójcy Hitlera uczestników Marszu Niepodległości) wypowiedź, jakiej udzielił przed niespełna rokiem bremeńskiemu dziennikowi "Weser-Kurier".

28 sierpnia 2023 roku Verheugen stwierdził ni mniej ni więcej, że "ukraiński majdan był zamachem stanu", po którym to zamachu nowe władze "zaczęły prześladować mniejszość rosyjską", co doprowadziło do pierwszego - w 2014 roku - starcia z Rosją. W efekcie tego starcia Putin zajął Krym, co postawiło tego satrapę, co z wyraźnym bólem skonstatował Verheugen, "w złym położeniu", gdyż "ułatwiło Ukrainie przedstawianie się w roli ofiary". Verheugen podkreślił, że wojny na Ukrainie nie można przedstawiać, jako "walki dobra ze złem", gdyż każda wojna jest zła i należy dążyć do jej najszybszego zakończenia. Jak? "Nie można tego robić pod presją wojska, ale poprzez tworzenie relacji opartej na zaufaniu" - odpowiada niemiecki polityk, jeden z idoli obecnie nam niemiłościwie panującej koalicji 13 grudnia. A jak stworzyć taką relację? I tu odpowiedź dziadka Güntera jest bardzo prosta: nie można wywierać jakiejkolwiek presji na Rosję, gdyż jest to "całkowicie nierealistyczne".

Verheugen tłumaczy (albo wydaje mu się, że to robi): "Jeśli celem politycznym Zachodu jest tzw. zwycięski pokój, w którym Zachód może dyktować Rosji warunki pokoju, to mówię: ten cel jest nieosiągalny. Jeśli celem jest zmiana reżimu, w tym pozbycie się Putina, to mogę tylko przestrzec przed marzeniami. Jeśli celem jest zrujnowanie Rosji, jak to ujęła Annalena Baerbock, to cel ten jest również nieosiągalny. Jeśli celem jest zniszczenie Rosji to ten cel również nie jest możliwy do osiągnięcia. Jeśli celem jest izolacja Rosji, to też tak się nie stało i nie stanie" - peroruje "wróg nazistów".

Verheugen zresztą łaskawie przyznaje, że Putin napadł na Ukrainę, ale podkreśla, iż ani on, ani kierowana przez niego Rosja nie stanowią żadnego zagrożenia dla Niemiec. "Nie chodzi o twoje ani moje bezpieczeństwo. Za moją wolność i obronę moich demokratycznych praw nikt nie musi umierać na Ukrainie. Mojej wolności nie zagraża Rosja (...) Trzeba znać historię tej wojny, aby wyrobić sobie obiektywny osąd", stwierdza bezstronny Verheugen, by kilka zdań dalej przekazać już całkowicie otwartym tekstem: "uważam, że błędem jest bezwarunkowe popieranie strategii Ukrainy bez żądania od niej gotowości do negocjacji bez warunków wstępnych".

Verheugen nie kryje (przypomnijmy to wypowiedź sprzed niespełna roku), że ma spore pretensje do Ukrainy. "Wywiera presję moralną, a presja ta jest masowo nasilana w niemieckich mediach. Broni dostarczanej Ukrainie nigdy nie wystarcza. Zastanawiam się, dokąd to ostatecznie doprowadzi, gdy po drugiej stronie mamy do czynienia z mocarstwem nuklearnym", zauważa tchórzliwie, przy okazji kolejny raz biorąc w obronę Rosję i Putina, a to w kontekście nałożonych na agresora "sprzecznych z prawem międzynarodowym sankcji".

Czy zresztą Niemcy mają prawo oskarżać i sadzać na ławie oskarżonych kogokolwiek, w tym Putina - wydaje zastanawiać się Verheugen. "Kiedy ludzie w Niemczech mówią, że nie mogą już mieć nic wspólnego z tymi zbrodniarzami, chciałbym z całą skromnością wskazać na naszą przeszłość. Rozpoczęliśmy wojnę, która przekroczyła wszelkie standardy, ale po 1945 roku znów wyciągnięto do nas rękę", przypomina Verheugen. Oczywiście jego wypowiedź dotyczy jedynie ludobójcy z Kremla, a nie Polski i Polaków, w których zniesławianiu ten Niemiec nie widzi niczego niestosownego.

Verheugen snuje także plany na przyszłość. Mówi: "uważam, że opcja bliskiej współpracy z UE jest nadal atrakcyjna dla Rosji". Charakterystyczne - Niemiec wypowiada się niejako w imieniu całej UE, sprowadzając ją zarazem do struktury zarządzanej z Berlina, w której to strukturze nie będzie już miejsca na Stany Zjednoczone.

Zrealizowanie programu Verheugena (a jak chwali się on - ma on w Niemczech coraz więcej zwolenników) oznaczać będzie śmiertelne niebezpieczeństwo dla Polski. Postulowana przez Verheugena faktyczna rosyjsko-niemiecka dominacja w Europie środkowej i wschodniej musi spotkać się ze zdecydowanym sprzeciwem wszystkich polskich patriotów. Ten kto ją poprze - jest zdrajcą!

 

Źródło: Twitter, Weser-Kurier, Portal TV Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy