69 funkcjonariuszy policji zostało rannych, w wyniku zamieszek, jakie miały miejsce w Lipsku. Wywołali je skrajnie lewicowi demonstranci, którzy protestowali przeciwko prawicowemu marszowi, a następnie zaatakowali mundurowych.
Służby szacują, że w lewicowej demonstracji wzięło udział około 2500 osób. W pewnym momencie ubrani na czarno napastnicy zaatakowali policję i obrzucili ją kamieniami, butelkami oraz petardami. Ponadto dochodziło przy tym do licznych aktów wandalizmu. W okolicy wybijano okna oraz niszczono auta. Dodatkowo na ulicach wzniesiono barykady, a następnie je podpalono. Funkcjonariusze użyli do pacyfikacji zamieszek armatek wodnych, gazu łzawiącego, konnicy i śmigłowca. Jednak w wyniku ataków uszkodzono aż 50 policyjnych pojazdów. Służby porządkowe poinformowały, że aresztowano 23 osoby.
Burmistrz Lipska Burkhard Jung powiedział, że "na ulicach panował terror". – Ta przemoc anarchistów jest szokująca. Tutaj przestępcy byli w pracy. Pod przykrywką walki z faszyzmem atakuje się państwo – ocenił polityk SPD.
Water cannon deployed at fiery Leipzig protest against far-right demos FULL VIDEO: https://t.co/theKUaARcy https://t.co/g7XdEoXzzs
— Ruptly (@Ruptly) grudzień 12, 2015