Obrażanie i szykanowanie katolików w przestrzeni publicznej jest na porządku dziennym. Dzieje się tak ponieważ, wiara stoi w opozycji do forsowanej dziś na wszystkich płaszczyznach zasady róbta co chceta. Chrześcijanie są solą w oku tych, którzy w Boga nie wierzą i pragną żyć po swojemu. W ubiegłym tygodniu katolicka prawniczka Amy Coney Barret ze Stanów Zjednoczonych, była szykanowana ze względu na swoje wyznanie z powodu nominacji na sędziego federalnego sądu okręgowego. Zdaniem teologa dr. Chada Pecknolda było to „przejaw najgorszego rodzaju antykatolickiej bigoterii”.
Z kolei w Wielkiej Brytanii, parlamentarzysta Jacob Rees-Mogg podczas spotkania w porannym programie telewizyjnym, był wypytywany o poglądy na temat aborcji oraz związków jednopłciowych. Zarówno jedno jak i drugie jest legalne w Wielkiej Brytanii. Katolik nie bał się odpowiedzieć na pytania zgodnie z wyznawana wiarą i przekonaniami. Rees-Mogg odpowiedział, że popiera nauczanie Kościoła katolickiego, które jest w zupełności jasne. Mimo swojej odpowiedzi, polityk wciąż był męczony pytaniami dotyczącymi obydwu kwestii.
Parlamentarzysta zauważył, że chociaż sprzeciwia się on związkom jednopłciowym oraz aborcji z powodów moralnych, to równocześnie podąża za nauczaniem Kościoła, które mówi aby nie oceniać innych. Zauważył także, że prawa ziemskie nie zmienią się ze względu na jego przekonania religijne, ponieważ póki co, liberalni demokraci stanowią większość w Parlamencie. „Żadna z tych kwestii nie jest zależna od jakiejkolwiek partii politycznej, są to kwestie, o których decyduje parlament w wolnym głosowaniu. Nie są oto sprawy, które mogłaby zmienić decyzja premiera. W tym celu potrzebna jest większość w Izbie Gmin”.
Wobec takiej odpowiedzi, prowadzący program zapytali Reesa-Mogga, czy społeczeństwo może zaakceptować przywódcę z poglądami katolickimi. Polityk odpowiedział, że tak ponieważ jego zdaniem „konserwatyści są o wiele bardziej tolerancyjni dla osób wierzących. Bardzo dobrze, jest powiedzieć, że żyje się w wielokulturowym kraju, dopóki nie jesteś chrześcijaninem, dopóki nie popiera się tradycyjnych poglądów Kościoła katolickiego. Bo to wydaje się zasadniczo złe. Ludzie mają prawo trzymać się swoich poglądów, również demokraci, którzy są większością, są uprawnieni do posiadania w tym kraju praw, które nie są zgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego i nie pójdą za nauką Kościoła katolickiego”.