Po ataku Rosji na Ukrainę kanclerz Olaf Scholz ogłosił militarny "punkt zwrotny”, nadrobienie zaniedbań, ale jak dotąd prawie nic się nie wydarzyło, pisze w czwartek dziennik \'Welt". Odnotowując, że sojusznicy Berlina niekiedy reagują na to zniecierpliwieniem, gazeta zauważa, chyba nigdzie Niemcy nie straciły zaufania tak bardzo jak w Polsce.
"Chyba nigdzie Niemcy nie straciły zaufania tak bardzo jak w Polsce", zauważa "Welt". "Przecież kraj ten zawsze ostrzegał przed agresywną Rosją i wzywał Berlin do przemyślenia swojej polityki energetycznej i bezpieczeństwa".
Przemówienie Olafa Scholza o "punkcie zwrotnym" zostało przyjęte w Warszawie z życzliwością - choć wielu Polaków szybko odniosło wrażenie, że za tym przemówieniem nie pójdą działania rządu niemieckiego, czytamy.
Tymczasem wrażenie to u części polskiej opinii publicznej przerodziło się obecnie w złośliwość wobec Niemiec, które z polskiego punktu widzenia są niezdecydowane w polityce bezpieczeństwa i stale tracą wpływy, pisze gazeta
Jednocześnie Polska "stała się najważniejszym europejskim wsparciem dla Ukrainy i jeszcze bliższym partnerem USA w zakresie bezpieczeństwa", wskazuje dziennik.
Warszawa "coraz częściej postrzega siebie jako militarną wagę ciężką - dlatego irytacja z powodu powolnej zmiany (w Niemczech) ustępuje miejsca obojętności. Polska chce zwiększyć wydatki na obronę z 2,4 proc. produkcji gospodarczej do imponujących 5 proc.
Umowy zbrojeniowe zawarte z Koreą Południową w lipcu lub sierpniu przynoszą efekty: do portu w Gdyni dostarczono już czołgi i armatohaubice, konstatuje "Welt".