System przyjmowania migrantów we Włoszech, zwłaszcza nieletnich, nie działa, jesteśmy na skraju załamania - oświadczył przedstawiciel stowarzyszenia włoskich gmin (ANCI) Matteo Biffoni. Od początku roku do kraju dotarło drogą morską ponad 100 tys. migrantów.
Matteo Biffoni, który jest burmistrzem miasta Prato, powiedział: "To największy kryzys, odkąd odpowiadam w stowarzyszeniu za imigrację". Jego zdaniem "nic się nie dzieje" w tej sprawie. Samorządowiec zwrócił uwagę, że rząd Giorgii Meloni, który obiecywał zahamowanie fali migracyjnej, mierzy się obecnie z trudnościami z powodu masowego napływu przybyszów z Afryki.
Jak poinformował Biffoni, władze gmin mają największe problemy z zagwarantowaniem odpowiednich miejsc pobytu dla nieletnich migrantów bez opieki. "Nie ma ośrodków pierwszego przyjęcia, nie ma funduszy na mediację kulturową" - wymienił.
Włochy od miesięcy zmagają się z wyjątkowo nasiloną falą migracyjną. Tylko na wyspę Lampedusa niemal codziennie przypływa od kilkunastu do ponad 20 łodzi z co najmniej kilkuset migrantami na pokładzie. W tamtejszym ośrodku rejestracji, prowadzonym przez Czerwony Krzyż, przebywa ponad 2200 migrantów. Są oni przewożeni do innych centrów pobytu we Włoszech.
Przeciwko konieczności przyjmowania coraz większych grup protestują burmistrzowie miast na północy Włoch argumentując, że przeznaczane na ten cel sumy rujnują ich budżety.