Dzień Bożego Narodzenia, obchodzony we Włoszech uroczystym obiadem, to test przestrzegania zasad częściowego lockdownu, który obowiązuje z przerwami do 6 stycznia. Włosi mogą odwiedzać krewnych, ale w ograniczonej liczbie i pamiętając o godzinie policyjnej.
Po Wigilii, która jest spędzana skromniej zazwyczaj w małym rodzinnym gronie, Włosi najbardziej uroczyście celebrują obiad 25 grudnia - z całą rodziną i z obrzędem wymiany podarunków pod choinką.
W tym roku, przy obowiązujących od czwartku restrykcjach czerwonej strefy, jaką wprowadzono w całym kraju, wizyty u rodziny i przyjaciół są możliwe, ale pod warunkiem przestrzegania rozporządzenia rządu.
W domu można przyjąć tylko dwie osoby z zewnątrz. Ograniczenie liczebne nie dotyczy dzieci do lat 14 i osób niepełnosprawnych. Dopuszczalna jest tylko jedna wizyta dziennie - postanowił rząd Giuseppe Contego.
Poruszać można się wyłącznie po swoim mieście lub miejscowości albo odwiedzić sąsiednią. Kierunek takich podróży też jest ograniczony, bo jadąc z małej gminy nie można wjechać do stolicy prowincji.
Jadąc lub idąc ze świąteczną wizytą należy mieć przy sobie specjalny autocertyfikat; wydrukowany lub wypełniony w telefonie komórkowym. Należy podać w nim swój adres oraz powód i cel podróży. Nie trzeba natomiast wskazywać nazwiska osób odwiedzanych. Spotkania muszą kończyć się tak, aby wrócić przed godziną policyjną rozpoczynającą się o 22.00. W przeciwnym razie wizyta musi potrwać do 5.00.
Eksperci radzą również Włochom, aby w czasie świątecznych obiadów i kolacji możliwie krótko siedzieli przy stole, gdy podejmują gości z zewnątrz. Ponadto zalecają, aby nie sadzać małych dzieci obok dziadków; chodzi o to, by chronić seniorów przed ryzykiem zakażenia koronawirusem.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Ziemkiewicz: prawybory w PO to cyrk, Tusk podjął już decyzje i żadne głosowanie SMS-em tego nie zmieni
Saryusz-Wolski wyjaśnia Elonowi Muskowi: Niemcy największym beneficjentem UE, a nie płatnikiem
Kampania prezydencka ruszy 8 stycznia 2025 roku
Sprawa księdza Olszewskiego. Trudne pytanie do Bodnara