Burmistrz chorwackiego miasta Petrinja Darinko Dumbović, gdzie we wtorek miało miejsce trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,3, poinformował o śmierci dziecka - podają tamtejsze media.
- To jest jak Hiroszima, nie ma połowy miasta - mówił Dumbović. Stoję przed martwą dziewczyną, która nie przeżyła trzęsienia, czekamy na pomoc - dodał.
- Miasto jest zniszczone, nie można w nim mieszkać. Katastrofa, matki płaczą za swoimi dziećmi, nie wiemy, co się dzieje w przedszkolach. Potrzebujemy pomocy, potrzebujemy pogotowia ratunkowego - apelował.
Według chorwackiej prasy wstrząs wystąpił w odległości 3 km od liczącego ponad 15 tys. mieszkańców miasta Petrinja, 47 km na południe od Zagrzebia. Niemal w tym samym miejscu doszło do trzęsienia ziemi także w poniedziałek; miało ono magnitudę 5,3 i spowodowało zniszczenia budynków w Petrinji i Sisaku, ale nikt nie odniósł obrażeń.
Wstrząsy były odczuwalne w całej Chorwacji, a także daleko poza jej granicami. O chwianiu się budynków donoszą mieszkańcy Budapesztu i Wiednia, a także wschodnich Włoch. Według danych USGS wstrząsy były odczuwalne na Węgrzech, w Austrii, w południowych Niemczech, Bośni i Hercegowinie, Słowenii i Serbii, a także w dużej części Włoch, od Bolzano na północy po Neapol na południu. W związku z wydarzeniem profilaktycznie wstrzymano prace elektrowni atomowej w Krszku na południowym wschodzie Słowenii.
Wtorkowy wstrząs jest prawdopodobnie jednym z najsilniejszych w historii kraju. W 1880 r. Zagrzeb nawiedziło trzęsienie o podobnej magnitudzie, nazwane "wielkim wstrząsem".