Dowodzone przez NATO Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie zapowiedziały w komunikacie, że zbadają amerykański ostrzał lotniczy w prowincji Helmand, w którym zginęło dziecko.
"Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa głęboko ubolewają z powodu wszelkich ofiar cywilnych, spowodowanych przez ten ostrzał" – głosi komunikat, zacytowany przez agencję Reutera.
Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj oświadczył, iż ostrzał wskazuje, że USA nie liczą się z życiem afgańskich cywilów. Dziecko, które zginęło w zbombardowanym domu miało, według władz afgańskich, 2-3 lata, w ostrzale zostały również ranne dwie kobiety.
Amerykański atak nastąpił w szczególnie niekorzystnym momencie – Karzaj negocjuje obecnie z rządem USA porozumienie dwustronne, mające umożliwić obecność wojsk amerykańskich w Afganistanie po roku 2014, gdy wycofają się z tego kraju siły koalicji międzynarodowej.
– Jeśli takie operacje będą kontynuowane, nie będzie porozumienia – oświadczył rzecznik prezydenta.
Dwustronne porozumienie ma dotyczyć środków bezpieczeństwa, które USA zapewniałyby Afganistanowi, po wycofaniu swych formacji bojowych z końcem 2014 roku. Według podanych dotąd informacji, w Afganistanie miałoby pozostać ok. 10 tys. amerykańskich żołnierzy odpowiedzialnych, przede wszystkim, za szkolenie afgańskich sił bezpieczeństwa, a także niewielka grupa żołnierzy sił antyterrorystycznych. Dodatkowo pozostać miałoby kilka tysięcy żołnierzy z innych państw Zachodu.