Garstka parafian kościoła rzymskokatolickiego pw. Św. Józefa w Doniecku na wschodniej Ukrainie, w większości osób polskiego pochodzenia, spędzi nadchodzącą Wigilię i Święta Bożego Narodzenia w mieście, w którym słychać strzały i obowiązuje godzina policyjna.
Z tego powodu pasterka nie odbędzie się tu - jak zazwyczaj - o północy, lecz w środę w godzinach wieczornych.
– Pasterkę będziemy mieli o godzinie 17, bo z uwagi na godzinę policyjną musimy się rozejść do domów do godz. 20 – powiedział PAP proboszcz parafii w Doniecku, ksiądz Mikołaj Pilecki.
W Doniecku, który opanowany jest przez prorosyjskich separatystów i gdzie w rejonie kontrolowanego przez ukraińskie siły rządowe lotniska trwają walki, nie będzie w tym roku wesołych świąt.
– Obecnie jest w miarę spokojnie, głośnych strzałów nie słychać, choć o całkowitej ciszy mówić nie można. Z rejonu lotniska od czasu od czasu słyszymy strzelaninę. Tam walki trwają codziennie, ale to nie jest to, co było jeszcze dwa tygodnie temu – przekazał w rozmowie telefonicznej.
Ksiądz Pilecki wyjechał z Doniecka po tym, jak w lipcu separatyści uprowadzili z sąsiedniej Gorłówki innego księdza polskiego pochodzenia, Wiktora Wąsowicza, i powrócił do swych parafian dopiero w listopadzie.
– Wcześniej, w czasach pokoju, na niedzielne msze przychodziło 350 osób. Dziś jest ich około stu. Większość z Doniecka wyjechała. Ja mogłem wrócić, gdyż mam miejscowe zameldowanie i formalnie nie jestem obcy dla ludzi, którzy rządzą teraz miastem – podkreślił duchowny.
Mimo napiętej sytuacji parafianie ks. Pileckiego i on sam starają się przygotować święta, jak co roku. – Nie będą one tak uroczyste, jak zawsze. Nie będzie muzyki organowej, bo obie organistki także wyjechały. Będziemy jednak śpiewać sami, tak jak w początkach istnienia Kościoła – powiedział.
Według Pileckiego katolicy w Doniecku nie mają obecnie problemów w relacjach z separatystami. – Nie dajemy im do tego powodów – mówi.
Pytany, jakie życzenia świąteczne chciałby usłyszeć na święta Bożego Narodzenia i czego będzie życzył swoim parafianom, duchowny odpowiada krótko: pokoju.
– Chciałbym, żeby jak najszybciej to się skończyło i byśmy mogli powrócić do normalnego życia. Żeby skończyła się wojna, by po ulicach nie chodzili ludzie z bronią i nikt nie musiał się chować przed strzałami i bombami – powiedział ksiądz Pilecki w rozmowie z PAP.
W środę MSZ w Warszawie poinformowało, że jego delegacja udaje się do Charkowa, gdzie przygotuje pomoc i ewentualną ewakuację osób polskiego pochodzenia z Donbasu. Do Polski chce wyjechać stamtąd blisko 100 osób.
Z obszaru objętego konfliktem ewakuowane miałyby być osoby posiadające Kartę Polaka lub mogące w inny udokumentowany sposób potwierdzić swoje polskie pochodzenie, oraz ich najbliżsi członkowie rodziny.
W zeszłym tygodniu MSZ i MSW informowały posłów z sejmowej komisji ds. łączności z Polakami za granicą, że trwa weryfikacja osób pochodzenia polskiego chcących ewakuacji z objętej walkami wschodniej Ukrainy. Obecnie udziela się im doraźnych zapomóg, w Polsce też czeka na nich pomoc – zapewniano wówczas.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Bobołowicz: Ukraińcy w Donbasie nie myślą o Świętach. Tu nie milkną strzały