Allen Joel McCrade z Minneapolis musiał wyprowadzić się z mieszkania, ponieważ doświadczył tam scen niczym z horroru. Pewnego dnia zobaczył na świeżo pomalowanej ścianie brunatne strużki płynące od sufitu do podłogi.
Mężczyzna uznał, że to sąsiad z góry czymś go zalał. Brunatna ciecz spowodowała jednak wyjątkowo nieprzyjemny zapach. McCrade wezwał administrację budynku.
– Pracownicy nie mieli pojęcia co to jest, nawet gdy zdjęli trochę tej substancji ze ściany. Poszli zobaczyć do sąsiada na górę, czy u niego nie ma problemów - napisał na Twitterze mieszkaniec Minneapolis.
Okazuje się, że mieszkający nad Allenem mężczyzna nie żyje od ponad tygodnia. Sąsiad zmarł we śnie, jego ciało było już w stanie daleko posuniętego rozkładu, a krew – wraz z innymi płynami ustrojowymi – wsiąknęła w podłogę.
Allen musiał na kilka dni opuścić mieszkanie, ponieważ wymagało ono gruntownego czyszczenia i dezynfekcji.
W rozmowach z lokalnymi mediami mężczyzna podkreślił, że jego historia może stanowić dobre przypomnienie, aby nie zamykać się w domu i regularnie utrzymywać kontakty z sąsiadami i bliskimi. Zwłaszcza tymi, którzy są starsi, chorzy czy samotni.
My apartment has smelt horrible recently and I just found out the guy living above me has been dead for over a week...and before you ask, his body was just discovered after his blood leaked down the ceiling into our apartment this morning pic.twitter.com/xikb9eH4XJ
— aj (@daddyallenjoel) February 5, 2020