– Jeden z widzów zadał pytanie – czemu banderyzm jest tak popularny na Ukrainie? Nie ma czegoś takiego jak Ukraina benderowska, on wcale nie jest popularny. To mylne pojęcia – powiedział w programie „Geopolityczny Tygiel” dr Jerzy Targalski, który problemowi współczesnego banderyzmu poświęcił większą część programu.
– Banderowcy, czyli partia Swoboda, ten nurt jest jednym z nurtów życia politycznego w życiu Ukrainy. Nie jest on największy i najważniejszy, ale jest on przedstawiany przez Rosję jako jedyny. Rosji zależy na obrazie Ukrainy jako państwa banderowskiego, faszystowskiego. W Polsce nikt nie chce słuchać o innej Ukrainie. Z jednej strony środowiska, które nienawidzą Ukrainy, albo jej się boją, czekają tylko na takie informacje, na takie tematy i tylko je rozpowszechniają dalej. Z drugiej strony pudło rezonansowe rosyjskie i cwaniacy, którzy na kampanii anty-ukraińskiej zbijają kapitał polityczny, tylko takim informacjom nadają rozgłos – powiedział dr Jerzy Targalski.
"Aparat partyjny wie, co się działo podczas II wojny światowej, ale to ukrywa"
Poznaliśmy więc genezę natłoku informacji, również w polskich mediach, o działalności banderowców na Ukrainie. – Jaka jest prawda? Partia Swoboda, czyli następcy OUN-B, czy też ruchu nacjonalistycznego spod znaku Bandery, opanowała ukraińskim IPN. Nie tylko dlatego, ze szefem IPN-u jest Wołodymyr Wjatrowycz z partii Swoboda, ale wręcz działacze Swobody kierują IPN-em. Ma to taki skutek, że polityka historyczna, na całej Ukrainie, jest narzucana przez Wjatrowycza. Mamy do czynienia z sytuacją, że Wjatrowycz stara się zbudować politykę ukraińską w opozycji do Rosji, ale z drugiej strony ma być to tożsamość oparta na tradycji UPA. Należy pamiętać, że dla Ukraińców UPA to organizacja, która walczyła o niepodległość z Sowietami. O roli UPA na terenów Kresów, na Ukrainie prawie nikt nie wie. Przeciętni Banderowcy są propolscy, nie wiedzą jaka była prawda. A zapotrzebowanie na mit walki o niepodległość z Sowietami, w sytuacji trwającej wojny, jest bardzo duże – dodał prowadzący program.
– Mamy więc zapotrzebowanie, mamy działalność partii, w której z kolei aparat partyjny wie, co się działo podczas II wojny światowej, ale to ukrywa. Szeregowi członkowie nie mają o tym pojęcia. Oczywiście trzeba pamiętać, że większości społeczeństwa jest to wszystko obojętne, zresztą tak jak i w Polsce. To skutek sowietyzacji. Tu jest jeden, bardzo ważny element, o którym nie można zapominać. Jeżeli tworzymy tożsamość na podstawie OUN-B i UPA, to partia, która się do tego odwołuje, to natychmiast rośnie w opinii publicznej. Jej prestiż wzrasta, to jest w interesie tamtego aparatu partyjnego – zakończył dr Targalski.