Przywódca szyickich rebeliantów w Jemenie Abdel Malek al-Huti ogłosił "zwycięstwo" i zwrócił się do Jemeńczyków z pierwszym przemówieniem, transmitowanym przez telewizję państwową.
– Gratuluję naszym obywatelom zwycięstwa rewolucji ludowej, rozpoczynającej nową erę opartą na wzajemnej pomocy – oświadczył z Sady - regionu, w którym mieści się jego kwatera i gdzie zaczęła się rebelia.
Jego zwolennicy z ruchu Huti przed dwoma dniami opanowali niemal całą jemeńską stolicę, Sanę.
Prezydent kraju generał Abd ar-Rab Mansur al-Hadi obiecał "przywrócenie władzy państwowej". – To, co dzieje się w Sanie, to spisek mający na celu wywołanie wojny domowej – powiedział dziennikarzom Hadi.
Później zwracając się do jemeńskich parlamentarzystów zasugerował, że za rebelią stoi Iran. – Rozdział zagranicznego spisku pozostaje otwarty – dodał.
Teheran zaprzeczał w przeszłości wspieraniu szyickiej rewolty.
Specjalny wysłannik ONZ Dżamal Benomar, który pośredniczył w zawarciu podpisanego w niedzielę porozumienia między jemeńskim rządem a Huti w sprawie zakończenia walk, mówił w poniedziałek o "załamaniu się" jemeńskich sił zbrojnych w obliczu presji ze strony szyickich rebeliantów.
– To, co działo się w ostatnich dniach, może doprowadzić do upadku jemeńskiego państwa oraz końca procesu transformacji politycznej – przestrzegł Benomar w wywiadzie dla telewizji Al-Arabija.
Rebelianci toczyli walki ze wspieranymi przez jemeńską armię bojownikami sunnickimi lojalnymi wobec partii al-Islah, uważanej za jemeński odłam Bractwa Muzułmańskiego. Szyici od lat żądają autonomii dla zajmowanych przez siebie terenów na północy Jemenu, a prezydenta Hadiego oskarżają o autokratyczne rządy.