Szwedzkie wojsko poinformowało, że prowadzona od sześciu dni w archipelagu sztokholmskim operacja podjęta w związku z podejrzeniem obecności obcego podwodnego obiektu "wchodzi w nową fazę".
"Część jednostek powróci do portu, aby być w gotowości do nowych zadań. Operacja będzie jednak kontynuowana na morzu oraz w powietrzu" - stwierdził rzecznik szwedzkich sił zbrojnych Erik Lagersten.
Do portu w garnizonie Berga pod Sztokholmem powrócił m.in. okręt korweta HMS Visby, który jest wyposażony w podwodne czujniki.
Dopytywany przez media Lagersten stwierdził, że w akcji wciąż bierze udział około 200 żołnierzy. Nie chciał komentować bieżącej sytuacji.
Według cytowanych przez telewizję SVT ekspertów, jeśli siły zbrojne nie dokonają kolejnych znaczących obserwacji, z końcem tygodnia można liczyć się ze zmniejszeniem zaangażowania sił zbrojnych, a następnie z zakończeniem akcji.
Kontradmirał Anders Grenstad, zastępca dowódcy operacji poszukiwawczej, oświadczył we wtorek, że "coś lub ktoś naruszył integralność terytorialną Szwecji".
Grenstad przekazał, że wojsko otrzymało informacje, iż tajemniczy obiekt ukazał się jeszcze dwukrotnie, poza trzema przypadkami zaobserwowanymi w niedzielę. Kontradmirał nie chciał spekulować, o jaką jednostkę lub obiekt może chodzić.
Według źródeł gazety "Svenska Dagbladet" szwedzkie służby nasłuchu radiowego wychwyciły 16 października sygnał rozmowy w języku rosyjskim na częstotliwości wykorzystywanej przez Rosję w sytuacjach alarmowych. Kolejne zaszyfrowane informacje miały być wymieniane między obiektem w archipelagu sztokholmskim a rosyjską bazą w obwodzie kaliningradzkim.
Dziennik przypuszcza, że poszukiwana jest niewielka jednostka podwodna (miniokręt podwodny), która może być powiązana ze statkiem-matką NS Concord. Ten rosyjski tankowiec od kilku dni znajduje się na wodach międzynarodowych Bałtyku w pobliżu archipelagu sztokholmskiego. Szwedzkie siły zbrojne nie potwierdziły doniesień mediów.
CZYTAJ TAKŻE: