Zamach w Tunisie był atakiem na młodą demokrację w Tunezji oraz kolejnym dowodem na to, jak zaostrzyła się sytuacja w Afryce Północnej – ocenił szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz w trakcie szczytu UE w Brukseli. Dodał, że UE musi pomóc temu regionowi.
– Ofiary w Tunisie, tak jak wiele ofiar ataków terrorystycznych, które miały miejsce w minionych miesiącach (...), dobitnie ukazują nam, jak bardzo zaostrzyła się sytuacja w Afryce Północnej – powiedział Schulz na konferencji prasowej po spotkaniu z przywódcami państw UE.
Według Schulza UE powinna wzmocnić współpracę gospodarczą z regionem Afryki Północnej i tam inwestować. – Bez perspektyw na wzrost gospodarczy i zatrudnienie nie rozwiążemy tego kryzysu – dodał. Wskazał, że w przeszłości UE utrzymywała "głębokie relacje z dyktaturami w krajach arabskich". – Z taką samą energią powinna wspierać demokratyczne rządy – powiedział szef PE.
Schulz ostrzegł też przed podsycaniem populistycznych i antymuzułmańskich nastrojów po zamachu w Tunisie. Jak powiedział, niektórzy populiści, także zasiadający w PE, starają się zbić kapitał polityczny na kryzysowych sytuacjach, "nie mając szacunku dla podstawowych zasad naszego społeczeństwa".
– Ci, którzy zabijali wczoraj w Tunisie, na pewno nie reprezentują świata muzułmańskiego. To nie był atak wymierzony w państwo europejskie, ale przeciwko państwu, w którym zaczęła się tzw. arabska wiosna – wskazał Schulz.
"To był atak na demokrację i demokratyczne przemiany" w Tunezji – dodał. – Dlatego musimy okazać wsparcie demokratycznemu rządowi w Tunezji, zarówno finansowe, jak i polityczne" – ocenił.
W środę w ataku terrorystycznym na muzeum Bardo w Tunisie zginęły 23 osoby, w tym 20 zagranicznych turystów. Według aktualnych informacji wśród ofiar było dwóch obywateli polskich. Do ataku przyznali się dżihadyści z Państwa Islamskiego.
Schulz powiedział też, że Unia musi szybko zaoferować pomoc pogrążonej w chaosie Libii i wesprzeć tworzenie struktur państwowych w tym kraju; sytuacja w Libii będzie tematem obrad szczytu w piątek.
– Trzeba uczynić wszystko, co możliwe, aby uchronić Libię przed rozpadem. Kolejne upadłe państwo w tym regionie tylko zaostrzy kryzys, w jakim region ten się pogrąża – podkreślił.
Libia jest pogrążona w chaosie, który zapanował, gdy w 2011 r. obalono i zabito dyktatora Muammara Kadafiego. W kraju są obecnie dwa nieuznające się parlamenty i dwa rządy toczące spór o władzę. Jeden z tych rządów – w Trypolisie - sprzyja radykalnym islamistom, natomiast drugi, w Tobruku na wschodzie kraju, uznawany jest przez społeczność międzynarodową. Wpływy w Libii umacniają bojówki dżihadystów z Państwa Islamskiego.
Zachód działa na rzecz politycznego rozwiązania i zjednoczenia walczących frakcji. Mediatorem jest specjalny wysłannik ONZ Bernardino Leon.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
MSZ: Jeden z Polaków zaginionych po zamachu w Tunisie jest w szpitalu
Państwo Islamskie przyznało się do ataku na muzeum w Tunisie