Prorosyjski samozwańczy mer miasta Słowiańsk na wschodzie Ukrainy Wiaczesław Ponomariow oświadczył, że tamtejszy region potrzebuje wojsk rosyjskich dla zapewnienia stabilizacji i pokoju.
Wypowiadając się następnego dnia po przeprowadzonym wbrew władzom w Kijowie referendum, w którym według separatystów 80 proc. mieszkańców obwodu donieckiego poparło jego samodzielność, Ponomariow nazwał wojska ukraińskie okupacyjnymi.
- Powinni odejść. Zamierzamy bronić naszego terytorium - powiedział w swej obłożonej workami z piaskiem urzędowej siedzibie w Słowiańsku.
"Potrzebujemy rosyjskich wojsk"
Na pytanie, czy usankcjonowana przez referendum Doniecka Republika Ludowa potrzebuje rosyjskiej pomocy wojskowej, odparł: "Opowiadam się za tym. Potrzebujemy rosyjskich wojsk dla zapewnienia stabilizacji i pokojowego życia w regionie w przyszłości".
Wcześniej władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL), na wschodzie Ukrainy, ogłosiły suwerenność i zaapelowały do Rosji o rozważenie włączenia regionu w skład FR. Także na wiecu w Ługańsku odczytano deklarację niepodległości tego regionu.
- My, lud Donieckiej Republiki Ludowej na podstawie rezultatów referendum, przeprowadzonego 11 maja, i deklaracji o suwerenności, ogłaszamy, że odtąd Doniecka Republika Ludowa jest suwerennym krajem - oświadczył na konferencji prasowej w Doniecku jeden z przywódców DRL Denis Puszylin.
Zaapelował do Moskwy o rozważenie przyjęcia Donieckiej Republiki Ludowej w skład Federacji Rosyjskiej.
Deklaracja została ogłoszona w dzień po pseudoreferendum niepodległościowym, którego nie uznają Kijów i Zachód. Odbyło się ono w obwodzie donieckim i ługańskim, gdzie – zdaniem organizatorów – niepodległość poparło odpowiednio 89,07 proc. i 96,2 proc. głosujących.
Z kolei na wiecu w centrum Ługańska odczytano deklarację, zgodnie z którą ogłoszono "utworzenie suwerennego państwa Ługańskiej Republiki Ludowej". Na placu zebrało się ok. 2,5 tys. ludzi, którzy przyjęli deklarację pozytywnie – poinformowała agencja Interfax-Ukraina.
Po odczytaniu deklaracji na wiecu wystąpił samozwańczy "ludowy gubernator" obwodu Wałerij Bołotow. Oświadczył on, że Ługańska Republika Ludowa zapewni pomoc "bratnim obwodom". – W ciągu 23 lat ługański naród był dla oficjalnego Kijowa albo społecznością drugiej kategorii, albo marionetką – mówił Bołotow.
"Historia Rosji jest naszą historią"
Puszylin wyraził opinię, że region doniecki „zawszy był częścią świata rosyjskiego niezależnie od jego przynależności etnicznej”. - Dla nas historia Rosji jest naszą historią. Rosyjskie, radzieckie zwycięstwa, w tym w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, są naszymi zwycięstwami – oświadczył.
Przedstawiciel DRL powiedział, że ziemie obecnego obwodu donieckiego „początkowo były częścią Imperium Rosyjskiego" i dopiero „po krwawej katastrofie 1917 roku zostały oddzielone umownymi granicami administracyjnymi od wielkiego Rosji”.
"Nasz naród wciąż miał nadzieję, że Ukraina, Rosja i Białoruś odnowią swą jedność historyczną"
- W składzie Ukrainy przeżyliśmy dużą część XX wieku, ale było to możliwe tylko dlatego, że Ukraina była jednym państwem – oznajmił. Po rozpadzie ZSRR „nasz naród wciąż miał nadzieję, że Ukraina, Rosja i Białoruś odnowią swą jedność historyczną. Ostatecznie nadzieja ta upadła w marcu 2014 roku, kiedy w wyniku przewrotu władzę na Ukrainę przejęła kijowska junta, wyznająca neonazistowską, faszystowską ideologię – mówił Puszylin.
Wcześniej w poniedziałek Igor Girkin, obywatel Rosji działający na wschodzie Ukrainy pod pseudonimem „Striełok” i uważany przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy za funkcjonariusza rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, ogłosił się naczelnym dowódcą sił zbrojnych Donieckiej Republiki Ludowej i zwrócił się do Moskwy o pomoc militarną.
"Zwracam się do Federacji Rosyjskiej o udzielenie DRL pomocy wojskowej"
Biorąc pod uwagę nadzwyczajny charakter sytuacji w kraju, wznieconą przez juntę kijowską zagładę ludności donieckiej i groźbę interwencji NATO, zwracam się do Federacji Rosyjskiej o udzielenie DRL pomocy wojskowej – głosi podpisany przez niego „dekret”.