– Ukraina ma niezaprzeczalne dowody, że działaniami separatystów we wschodnich obwodach kraju kieruje Federalna Służba Bezpieczeństwa i wywiad wojskowy Rosji – oświadczył rzecznik MSZ w Kijowie Jewhen Perebyjnis.
Dyplomata zwrócił się do władz rosyjskich, by nie porównywały wydarzeń na Majdanie Niepodległości w Kijowie z obecnymi akcjami separatystów w obwodach charkowskim, donieckim i ługańskim.
– Szkoda, że rosyjscy urzędnicy, którzy dokonują takich porównań, nie rozumieją oczywistych różnic – powiedział Perebyjnis na konferencji prasowej. Jak podkreślił, w trakcie wydarzeń zwanych Euromajdanem ludzie umierali pod flagami Ukrainy, a inspirowane przez stronę rosyjską wydarzenia na południu i wschodzie Ukrainy odbywają się pod flagami obcego państwa, czyli Rosji.
– Strona rosyjska powinna w końcu zrozumieć, że europejska Ukraina nie stanowi zagrożenia dla Rosji. Europejska Ukraina jako przewidywalny partner będzie gwarancją stabilności i bezpieczeństwa Rosji od strony zachodniej – zaznaczył Perebyjnis. – Rosja w żaden sposób nie chce pojąć, że obywatele Ukrainy nie chcą żyć w świecie przeszłości, do którego popycha nas Moskwa – dodał.
Wskazał, że o bezpośrednim zaangażowaniu Moskwy w działania separatystów w jego kraju świadczą dokonywane przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy „niemal codziennie” zatrzymania rosyjskich agentów i członków grup dywersyjnych.
– Po aneksji Autonomicznej Republiki Krymu Rosja przekształciła półwysep w sztab wsparcia separatystów i koordynuje ich działania, dostarczając dywersantów i broń – oświadczył rzecznik ukraińskiej dyplomacji.
Dziś prorosyjscy separatyści nadal blokowali siedzibę administracji obwodowej w Doniecku oraz gmach Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Ługańsku. Minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow dał uczestnikom tych akcji 48 godzin na opuszczenie zajmowanych budynków. Powiedział, że albo separatyści opuszczą je dobrowolnie i złożą przy tym broń, albo zostaną z nich usunięci siłą w ramach trwającej na wschodzie Ukrainy operacji antyterrorystycznej.