Jest pierwszy proces o handel kobietami zmuszanymi do prostytucji!
Jak podał w czwartek portal Radia Wolna Europa w Serbii rozpoczął się dzisiaj pierwszy w w tym kraju proces dotyczący handlu ludźmi w celach seksualnych. Kobiety przemycono, pozbawiano paszportów, głodzono i zmuszano do świadczenia usług seksualnych. Oskarżony, ofiary i klienci to obywatele Chin.
Kobiety zwabiano do Serbii podstępem i obietnicą zatrudnienia w roli masażystek. Sprawca zmuszał je do prostytucji, grożąc im śmiercią - przekazała rozgłośnia, podkreślając, że udostępniono jej tylko fragmenty aktu oskarżenia.
Zdaniem RWE proces może wystawić na próbę coraz bliższe stosunki między Serbią a Chinami.
"Wrażliwość stosunków dyplomatycznych" wymusza "delikatne postępowanie w przypadku dochodzeń związanych z chińskimi obywatelami czy firmami"
– powiedział portalowi analityk szwajcarskiej organizacji zwalczającej międzynarodową przestępczość Sasa Djordjevic. Jego zdaniem może to osłabić reakcje serbskiego wymiaru sprawiedliwości.
Autorzy raportu o handlu ludźmi, opublikowanego w br. przez Departament Stanu USA, ustalili, że handlarze ludźmi wykorzystują kobiety pochodzące z Chin, oferując ich usługi "pracownikom projektów finansowanych przez ChRL, w tym kopalni miedzi".
W udostępnionej RWE części aktu oskarżenia nie ma informacji o powiązaniach oskarżonego z przemysłem wydobywczym, jednak w regionie, w którym został aresztowany, znajdują się duże kopalnie złota i miedzi, przejęte w 2018 r. przez chińską firmę Zijin Mining. Firma zatrudnia zarówno serbskich, jak i chińskich pracowników.
Źródło: Republika, PAP
Polecamy Życzyn. Akt dywersji
Wiadomości
Posłowie ze speckomisji zapoznają się w środę z informacją ABW o uszkodzeniu infrastruktury kolejowej
Europosłanka KO zarzuca innym sianie dezinformacji o sabotażu i pociągach. Sama jednak szerzy "fake newsy"
Najnowsze
Kurzejewski: polskie służby to dziś policja polityczna, nie chronią Polaków przed wojną hybrydową
Polska wygrywa z Maltą 3:2. Nerwowe zakończenie eliminacji w wykonaniu biało-czerwonych
Europosłanka KO zarzuca innym sianie dezinformacji o sabotażu i pociągach. Sama jednak szerzy "fake newsy"