Co najmniej 302 osoby zginęły, a 50 wciąż uznawanych jest za zaginione w wyniku ulewnych deszczy w prowincji Henan w środkowej części Chin, nazywanych przez miejscowe media „burzą tysiąclecia” – wynika z poniedziałkowych informacji lokalnych władz.
Kataklizm dotknął szczególnie miasto Zhengzhou, stolicę Henanu, gdzie zginęły 292 osoby, a 47 jest zaginionych. Pozostałe ofiary śmiertelne odnotowano w trzech innych miastach prowincji – przekazali urzędnicy na konferencji prasowej.
Poprzedni bilans z piątku mówił o 99 ofiarach śmiertelnych.
Według danych przedstawionych w poniedziałek 189 osób zginęło z powodu powodzi i osunięć ziemi, 54 pod gruzami zawalonych budynków, a 39 w przestrzeniach podziemnych, takich jak parkingi i piwnice. 14 z nich zmarło w zalanym przez wodę pociągu metra, a sześć – w tunelu drogowym w Zhengzhou.
Ulewy zaczęły się 17 lipca, a do 20 lipca w Zhengzhou spadło prawie tyle deszczu, ile zwykle notuje się tam przez cały rok. Miejscowe biuro meteorologiczne oceniło, że tak silne deszcze zdarzają się „raz na tysiąc lat”. Kataklizm dotknął łącznie 13 mln ludzi, uszkodził prawie 9 tys. budynków i spowodował straty wyceniane na 53 mld juanów (8,2 mld USD).
W ubiegłym tygodniu władze Zhengzhou zamknęły i odgrodziły wejście do metra, przy którym mieszkańcy składali kwiaty w hołdzie dla ofiar powodzi. Komentatorzy oceniali to jako oznakę nietolerancji władz na krytykę ich odpowiedzi na kataklizm.
Zagraniczni dziennikarze opisujący powodzie w Henanie spotykali się natomiast na ulicach i w internecie z atakami ze strony rozgniewanych mieszkańców. Szczególnie silna nagonka prowadzona była przeciwko brytyjskiej stacji BBC, napiętnowanej w ostatnich miesiącach przez chińskie MSZ, które zarzucało jej „atakowanie i oczernianie Chin”.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie