Już szósty dzień na Majdanie Niepodległości, a trzecią dobę na Placu Europejskim w Kijowie trwają protesty zwolenników integracji europejskiej, domagających się podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
Mimo starć z milicją, do których doszło wczoraj wieczorem na Placu Europejskim, noc minęła spokojnie. Zgromadzeni tam ludzie ogrzewali się rozpalonym w beczkach ogniem. W nocy temperatura w Kijowie oscylowała w granicach zera.
Dziś, w godzinach porannych, około 200 osób ruszyło z Placu Europejskiego przed siedzibę rządu premiera Mykoły Azarowa. Obecnie stoją tam z transparentami, na których widnieje m.in. hasło "Chcemy do Europy" i wykrzykują: "Azarow do dymisji!", "Precz z bandą!" oraz "Walizka-dworzec-Kaługa", wskazując na rosyjskie miasto Kaługa, w którym urodził się szef rządu.
Wczoraj wieczorem jedna z aktywistek wiecu opozycji na Placu Europejskim weszła na znajdujący się tam milicyjny minibus i, po rozbiciu szklanego luku w jego dachu, dostała się do środka. We wnętrzu znaleziono aparaturę podsłuchową, przez którą nagrywano rozmowy telefoniczne organizatorów protestu. Gdy zebrany wokół tłum zaczął napierać na pojazd, do akcji wkroczyli milicjanci z oddziałów specjalnych Berkut. Doszło do bójek i użycia gazu łzawiącego, po czym milicja wycofała się na swoje pozycje.
Przyczyną wybuchu niezadowolenia na Ukrainie stała się ogłoszona w ubiegłym tygodniu decyzja władz o przerwaniu przygotowań do podpisania umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską. Spodziewano się, że porozumienie to zostanie podpisane na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, który rozpoczyna się w czwartek.
dch, mg, PAP, fot. Youtube