Nowa Komisja Europejska może nie rozpocząć urzędowania 1 listopada, jak planowano. Powodem są problemy z akceptacją trójki kandydatów na komisarzy w Parlamencie Europejskim.
Najpierw komisja prawna odrzuciła kandydatury z Węgier i Rumunii z powodu konfliktu interesów. Wczoraj europosłowie z komisji przemysłu i rynku wewnętrznego odrzucili kandydatkę z Francji z powodu ciążących na niej zarzutów korupcyjnych.
- Planowane rozpoczęcie prac jest już chyba niemożliwe - uważają rozmówcy brukselskiej korespondentki Polskiego Radia Beaty Płomeckiej w Komisji Europejskiej i Europarlamencie. Dodają, że nawet jeśli czasochłonne procedury w Parlamencie Europejskim zostaną przyspieszone, to niecałe dwa tygodnie mogą nie wystarczyć, by 23 października, tak jak planowano, europosłowie głosowali nad całym składem Komisji.
Problemem nie jest Francja. Największym wydaje się być teraz Rumunia, gdzie upadł rząd i komplikuje się kwestia nominacji nowego kandydata. Skoro rząd upadł, to - jak można usłyszeć w Brukseli - niewyobrażalne jest, by dotychczasowe władze w Bukareszcie wystawiły kandydata i że trzeba poczekać na nowy gabinet.
A co z tekami? Czy zostaną te same, czy też Ursula von der Leyen będzie chciała coś pozmieniać? To powoduje, że nawet nowy kandydat z Węgier, który jest już znany, to obecny ambasador tego kraju przy Unii Europejskiej, nie może spokojnie przygotowywać się do wysłuchania planowanego na początek przyszłego tygodnia. Dlatego w Brukseli można usłyszeć, że spodziewane jest co najmniej miesięczne opóźnienie w rozpoczęciu urzędowania nowej Komisji.