Tajfun uderzył w Koreę Północną. Państwowe media komunistycznej Korei poinformowały o pięciu ofiarach śmiertelnych i setkach zniszczonych budynków. Wcześniej żywioł siał spustoszenie u południowego sąsiada. Zginęły trzy osoby.
Tajfun uderzył w sobotę po południu - podała państwowa agencja KCNA. Według najnowszego bilansu, w Korei Północnej zginęło 5 osób. Z kolei w Korei Południowej, 3 osoby. Według oficjalnych danych, żywioł zniszczył 460 domów i ponad 10 gmachów publicznych instytucji na północy Półwyspu. Władze podają też, że woda zalała 46 tysięcy hektarów terenów rolniczych.
Agencja KCNA podała, że przywódca Korei Północnej, Kim Dzong Un skarcił wcześniej podwładnych za podejście do nadchodzącego wówczas tajfunu. Polityk miał zwołać sztab kryzysowy, na którym miał mówić, że konsekwencje tajfunu były groźne, ale władze w wielu miejscach nie były dobrze przygotowane na kataklizm.
Na skutek tajfunu na Południu uszkodzeniu uległo 3600 budynków. Około 160 tysięcy gospodarstw domowych zostało pozbawionych energii elektrycznej. Nad przywróceniem dostaw prądu pracuje około ośmiu tysięcy pracowników firm energetycznych. Z powodu żywiołu odwołano setki połączeń lotniczych, promowych i kolejowych. Ruch samolotów i promów powoli wraca do normy.
W tym roku w tym regionie był to 13. tajfun. Towarzyszył mu bardzo intensywny deszcz i silny wiatr. W związku z siłą żywiołu pojawiły się obawy dotyczące stanu upraw w zubożałej, borykającej się z niedoborami żywności Korei Północnej.