Policjanci uciekli z komisariatu, bo prześladowały ich... żeńskie upiory
Policjanci z wioski Gwambe w zachodniej części Zimbabwe opuścili swój posterunek, skarżąc się przełożonym, że nocą terroryzują ich żeńskie gobliny.
Niewiarygodne opowieści policjantów potwierdził miejscowy radny Mabed Ngulani: „Potwierdzam, że odbyliśmy spotkanie okręgu, aby omówić szereg spraw, ale najważniejszym punktem porządku obrad była kwestia goblinów, która zmusiła policję do wycofania się z komisariatu” - powiedział cytowany przez rozgłośnię radiową z nieodległego Bulawayo.
Komisariat znajdował się w jednym z pomieszczeń w lokalnej klinice. Początkowo wszystko było w porządku, policjanci przeprowadzali patrole, pomagali miejscowej ludności, ale po pewnym czasie zaczęli się skarżyć na dziwne zjawiska. „Kiedy jesteśmy w środku, gobliny zaczynają nas pieścić po całym ciele. Dotykają twojej głowy, ramion, talii i brzucha, jakby ktoś pieścił swojego chłopaka. Czujesz to we śnie, ale nie możesz się obudzić, żeby z tym walczyć. Po przebudzeniu okazuje się, że drzwi są otwarte. Czasami modlimy się, ale gdy tylko zaśniemy, słyszymy pukanie do okien i epizody zaczynają się od nowa. Podejrzewamy, że są to samice goblinów, które interesują się wyłącznie seksem z mężczyznami” - opisywał w rozmowie z mediami jeden z napastowanych.
Wizyty goblinów trwały rok, wreszcie przełożeni policjantów zdecydowali się wyjaśnić sprawę. W ubiegłym tygodniu zorganizowali spotkanie z władzami lokalnymi i tradycyjnymi przywódcami. Po tej rozmowie, funkcjonariusze zostali wycofani z nawiedzonego komisariatu, a miejscowy wódz, Kandana, przestrzegł mieszkańców swojej wioski o obecności goblinów i poprosił, by mieli się na baczności. Pod nieobecność funkcjonariuszy jeden z odważniejszych mieszkańców Gwambe zgłosił się na ochotnika i spędził noc w byłym posterunku. Rankiem potwierdził wszystko, co policjanci mówili o nienaturalnych zjawiskach.
Lokalne władze poprosiły jednak, by policjanci wrócili, bo wykonywali doskonałą robotę, a mieszkańcy bardzo odczuwają ich nieobecność.