Pielęgniarka z Australii w czasie ośmiogodzinnego dyżuru podała tylko jedną dawkę szczepionki przeciw Covid-19. Kobieta wyraziła wściekłość z powodu niskiego tempa szczepień i niechęci mieszkańców do szczepionek.
- Szczepionek nie brakuje, ale ludzie nie chcą się szczepić, między innymi z powodu obaw związanych z preparatem firmy AstraZeneca - poskarżyła się pielęgniarka, której nazwiska nie ujawniono, ponieważ pracownikom jej ośrodka szczepień w stanie Wiktoria nie wolno rozmawiać z mediami.
- W czasie jednej z ośmiogodzinnych zmian podałam tylko jedną szczepionkę i po prostu kipiałam ze złości, kiedy wyszłam - powiedziała pielęgniarka. Według niej popyt jest tak niski, że nawet osoby bez umówionego terminu i nie do końca spełniające warunki mogą się zaszczepić.
Zdaniem pielęgniarki ludzie są niechętni do szczepień między innymi dlatego, że czytają bzdury na temat szczepionki firmy AstraZeneca.
- Sama przyjęłam tę szczepionkę, ponieważ nie chcę zalecać preparatu, którego sama nie byłabym gotowa przyjąć. I było dobrze, to dobra szczepionka - powiedziała.
- Jednak myślę, że nie robi się wystarczająco dużo, by ludzi o tym uczyć - dodała.
- Tymczasem prawie jedna trzecia dorosłych Australijczyków wcale nie chce się szczepić przeciwko Covid-19 – podał w środę dziennik „Sydney Morning Herald”, cytując najnowsze badanie ankietowe. 15 proc. uczestników sondażu oświadczyło, że jest „zupełnie nieprawdopodobne”, aby przyjęli szczepionkę, a kolejne 14 proc. zadeklarowało, że jest to „niezbyt prawdopodobne”.
Połowa osób jako powód niechęci do szczepień wskazała obawy dotyczące skutków ubocznych. 38 proc. oświadczyło, że nie wie o preparatach wystarczająco dużo, a 32 proc. - że woli zaczekać, aż zaszczepionych zostanie więcej ludzi. Wielu ankietowanych twierdziło również, że szczepienie nie jest pilne, ponieważ ryzyko zakażenia w Australii jest niskie.