Mężczyzna i kobieta, podejrzewani o sterowanie dwoma dronami, które od środy wieczorem zakłócały pracę lotniska Gatwick w Wielkiej Brytanii, opuścili areszt bez oskarżenia. Poinformowała o tym policja hrabstwa Sussex. Para została zatrzymana w piątek.
Jason Tingley, szef policji w Sussex oświadczył, że zatrzymane w związku ze śledztwem osoby w pełni współpracowały z funkcjonariuszami. Wyraził przekonanie, że "nie są już one uważane za podejrzanych w związku ze sprawą dronów znad Gatwick". Poinformował ponadto, że pobliżu lotniska znaleziono uszkodzony dron.
Drony, pojawiające się w pobliżu pasa startowego Gatwick pod Londynem - drugiego pod względem liczby obsługiwanych pasażerów lotniska Wielkiej Brytanii - spowodowały dwudniowy całkowity paraliż tego portu lotniczego.
Był on szczególnie dotkliwy ze względu na wzmożony ruch, związany z wyjazdami na Boże Narodzenie: odwołano blisko 1000 lotów, do zmiany planów zmuszonych zostało niemal 150 tysięcy pasażerów.
Zdaniem policji z Sussex, użycie dronów było "rozmyślnym działaniem" zakłócającym pracę lotniska. Wykluczono jednak charakter terrorystyczny incydentu.
W akcję poszukiwania osób sterujących maszynami włączyło się także wojsko. Właściciel lotniska Gatwick zaoferował 50 000 funtów za informacje mogące pomóc w ujęciu osób odpowiedzialnych za zakłócanie lotów.
W piątek wieczorem port lotniczy rozpoczął przywracanie ruchu po tym, jak wojsko użyczyło mu specjalnej technologii, zabezpieczającej przez dronami.