Papież Franciszek zniesie ... celibat?
Ten scenariusz powtarza się w każdej niemal kontrowersyjnej, a ważnej dla liberalnej strony, kwestii. Zaczyna się od tego, że bliscy współpracownicy papieża zaczynają rozważać, jakiś temat - pisze Tomasz Terlikowski.
Krótko potem sam Ojciec święty sugeruje, że warto się nad nim zastanowić. A jeśli w Rzymie zwołany jest Synod, który choćby pobieżnie zajmuje się podobnym tematem, to można być pewnym, że w jego trakcie powstaną sugestie, które później - papieskimi decyzjami - zostaną wprowadzone w życie. Tak było w kwestii rozwodników w ponownych związkach, a teraz - zdaje się - tak ma być w kwestii obowiązkowego celibatu duchownych łacińskich.
O tym, że kwestia ta powinna być zmieniona mówi się od dawna, i choć sam papież Franciszek, zaznacza, że nie jest to lekarstwo na brak powołań, i że nie powinno się znosić obowiązkowego celibatu, to jednocześnie wskazuje - choćby w ostatnim wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Die Zeit” - że warto rozważyć święcenie mężczyzn żonatych, tzw. viri probati. „Kościołowi zawsze chodzi o to, aby rozpoznać właściwy moment, kiedy Duch Święty czegoś żąda (…) Musimy zastanowić się nad możliwością dopuszczenia do kapłaństwa «viri probati». Trzeba będzie wtedy także określić ich zadania na przykład w daleko położonych parafiach” – powiedział Franciszek.
Wprowadzenie takiego wyjątku oznaczać będzie w istocie zniesienie reguły obowiązkowego celibatu, i każdy kto na ten temat dyskutuje, musi mieć tego świadomość. Oczywiście celibat jest tylko wymogiem prawnym, nie ma charakteru dogmatycznego, a jakby tego było mało, już teraz mamy duchownych łacińskich, którzy pozostają w związkach małżeńskich, bowiem otrzymali dyspensę, gdy - jako duchowni - przechodzili na katolicyzm. To jednak dotyczy wyłącznie ściśle określonej grupy mężczyzn, uznanie, że kapłanami mogą zostać „viri probati” w istocie o wiele głębiej zmieni charakter społeczny łacińskiego kapłaństwa. Papież ma prawo to zrobić, pytanie tylko czy nie lepiej powiedzieć otwarcie, jak głęboko ma sięgać zmiana, zamiast przekonywać, że to nic nie znacząca zmiana, która jedynie stanowi niewielki wyjątek od reguły celibatu.