Troska o zdrowie dzieci ponosi na tym polu dotkliwą porażkę z... poprawnością polityczną.
Brytyjscy nauczyciele i wychowawcy w licznych szkołach i przedszkolach otrzymali od przełożonych instrukcje, aby nie nakładać na skórę swoich podopiecznych kremu do opalania w słoneczne dni. Jak wyjaśniono chodzi o zabezpieczenie się przed ewentualnymi oskarżeniami o molestowanie seksualne nieletnich. Z przeprowadzonych badań wynika, że aż dwie trzecie rodziców domaga się zmiany prawa, tak aby nauczycielom, którzy chcą ochronić dzieci przed poparzeniami słonecznymi nie groziła odpowiedzialność karna.
Eksperci, niezmiennie od lat przypominają, że poparzenia słoneczne, które dotykają nas w dzieciństwie dwukrotnie zwiększają ryzyko rozwoju nowotworów skóry w przyszłości.
Wprawdzie dotykanie podopiecznych placówek przez nauczycieli wychowawczych nie jest prawnie zabronione, jednak rządowy poradnik wylicza całą serię sytuacji kiedy to kontakt fizyczny z uczniem jest wskazany, a kiedy nie jest pożądany. Jednakże w praktyce wiele szkół, aby nie narażać się na kontrowersje, wprowadziło na swoim terenie politykę "zero dotyku".
Wspomniane badania przeprowadzono wśród 2000 rodziców, aż 20 proc. z nich podało, że w czasie miesięcy letnich, ich dziecko wróciło ze szkoły z wyraźnymi poparzeniami słonecznymi. Ponadto 1/3 dzieci miało podobne obrażenia przynajmniej raz w tygodniu. Badania przeprowadzono w porozumieniu z fundacją, która zajmuje się profilaktyką zagrożeń dla dzieci związanych z nadmiernym wystawieniem na działanie promieni słonecznych.