Wejście do tunelu, desperacka próba przebicia żelaznej kurtyny i zjednoczenia podzielonej rodziny, zostało odkryte w tym tygodniu po ukryciu przez ponad 50 lat. "To był bardzo wzruszający moment. Przypomniało mi to czasy, gdy jako młody człowiek przysięgałem walczyć z murem ". Takie były słowa Carla-Wolfganga Holzapfela, 73-letniego emeryta, który twierdzi, że w latach sześćdziesiątych pomagał kopać tunel pod murami berlińskimi - czytamy na stronie ppz24.pl.
Kiedy w sierpniu 1961 roku Niemcy Wschodnie zapieczętowały swoją część Berlina, wiele rodzin i przyjaciół zostało rozdzielonych. Niedługo potem grupa czterech zachodnich berlińczyków, odpowiadając na wezwanie człowieka imieniem Gerhard Weinstein, znalazła opuszczoną szopę kolejową przy murze, który podzielił ich miasto i zaczęła kopać.
Według Torstena Dresslera, archeologa, który znalazł wejście do tunelu, chcieli dotrzeć do piwnicy budynku mieszkalnego po drugiej stronie muru. Szopa i piwnica, rzut kamieniem od siebie nawzajem fizycznie – a politycznie odrębne światy - chroniły grupę śmiałków przed strażą graniczną i miały zapewnić bezpieczne wejście na drogę ucieczki. Tak się jednak nie stało. Gdy tunel o długości około 260 stóp, biegnący od 13 do 16 stóp pod bieżącą powierzchnią, został ukończony, interweniowała Stasi, budząca obawy wschodnia Niemcy tajna policja. Zamknęli tunel i aresztowali wszystkich 21 potencjalnych uciekinierów.
Tunel został zasypany, opuszczony i zapomniany, a dopiero niedawno odkryto go zmowu, kiedy robotnicy w Mauerpark, zielonym terenie w pobliżu byłej strefy buforowej wokół muru, znaleźli go podczas prac budowlanych.
Miejsce wejścia do tunelu, które zostało niedawno znalezione, nie zawsze znajdowało się w Berlinie Zachodnim. Na rok przed upadkiem muru granica została przesunięta około 165 stóp na zachód w ramach wymiany gruntów, co według oczekiwań wschodnioniemieckiego rządu uniemożliwiłoby ucieczkę ludziom z pobliskiego stadionu piłkarskiego.