Niemieckie służby sprawdzają dlaczego doszło do awarii rządowego samolotu z kanclerz Angelą Merkel na pokładzie. Maszyna lądowała awaryjnie wczoraj wieczorem w Kolonii.
Samolot był w drodze na szczyt G20 do Argentyny. Maszyna, która wczoraj wieczorem wystartowała z Berlina, po godzinie lotu straciła kontakt radiowy z ziemią. Awaria była na tyle poważna, że kapitan postanowił zawrócić znad Morza Północnego i awaryjnie lądować w Kolonii.
Lotnisko zostało przygotowane na twarde lądowanie, bowiem samolot nie mógł zrzucić paliwa.
- Była to poważna awaria, ale na szczęście mieliśmy na pokładzie znakomitą załogę i najbardziej doświadczonego kapitana - powiedziała Angela Merkel po tym, jak już znalazła się na ziemi.
Kapitan samolotu miał natomiast stwierdzić, że awaria systemu łączności, jaka się zdarzyła podczas lotu, jest nieprawdopodobna i w praktyce się nie zdarza. Niemieckie media podają, że służby badają, czy zdarzenie nie ma podłoża kryminalnego.
O incydencie została natychmiast powiadomiona federalna minister obrony. Jak poinformował rzecznik rządu Steffen Seibert dziś rano kanclerz z opóźnieniem wyleciała mniejszym samolotem do Madrytu, skąd poleci rejsowym samolotem poleci do Argentyny.