Największe niemieckie gazety opiniotwórcze, "Sueddeutsche Zeitung" i "Frankfurter Allgemeine Zeitung", piszą o sprzeciwie współrządzącej SPD wobec dalszego zaostrzania sankcji nakładanych na Rosję za jej politykę w stosunku do Ukrainy.
"SPD jest przeciwna dalszemu zaostrzaniu sankcji przeciwko Rosji” – stwierdza komentator „Sueddeutsche Zeitung” zaznaczając, że socjaldemokraci zajęli konkretne stanowisko w tej sprawie, podczas gdy kanclerz Niemiec Angela Merkel chciałaby zachować wolną rękę w wyborze opcji.
Czy można to uznać za rozłam w koalicji chadeków (CDU/CSU) z SPD oraz zerwanie współpracy między Merkel (CDU) a ministrem spraw zagranicznych Frankiem-Walterem Steinmeierem (SPD) w kwestii Ukrainy? Raczej nie – ocenia komentator.
SPD wybiera ostre słowa odnosząc się do hipotetycznego rozwoju wypadków, który obecnie nie wydaje się być realny – ocenia "SZ". Nikt nie domaga się obecnie bardziej surowych kar, nawet Amerykanie. Ostatni szczyt UE pokazał, że nowa tura sankcji nie zostałaby zaakceptowana. W dodatku nikt tak dotkliwie nie karze Rosji jak sam rząd rosyjski, którego zachowanie doprowadziło do utraty zaufania, co odbija się niekorzystnie na gospodarce - czytamy w "SZ".
Zdaniem komentatora Steinmeier jest przedmiotem dużej presji w swojej partii – SPD. Być może dlatego używa bardziej pojednawczych słów wobec Rosji. Bardzo możliwe, że minister "maskuje" w ten sposób, iż bardzo daleko odszedł od "socjaldemokratycznych tradycjonalistów" w swojej partii.
Polityka odprężenia nie jest tylko kwestią chęci, lecz także właściwego momentu i dwustronnych interesów – mówi Steinmeier. Uważa, że to Rosja jest obecnie zobowiązana do "wykonania ruchu". To przesłanie skierowane jest do tych w SPD, którzy stale widzą błędy tylko po stronie niemieckiej. Ten rozłam jest znacznie poważniejszy niż "szczelinka" w słownictwie pomiędzy kanclerz i jej ministrem – pisze "Sueddeutsche Zeitung".
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze natomiast o "błędnym sygnale" wysłanym przez szefa SPD Sigmara Gabriela. Niemieckie firmy odczuwają coraz dotkliwiej skutki sankcji przeciwko Rosji. Izby handlu przewidują spadek eksportu o 15 proc. i mówią o „dramatycznej sytuacji” – czytamy w "FAZ".
Biznes wystrzega się jednak publicznego wzywania rządu do złagodzenia stanowiska wiedząc, że nie ma alternatywy dla sankcji dopóki prezydent Władimir Putin nie rozwieje obaw Zachodu przed swoimi dążeniami ekspansjonistycznymi. Dlatego Gabriel wysyła błędny sygnał, ostrzegając przed "wywołaniem w Rosji gospodarczego chaosu", zanim jeszcze sankcje zaczęły spełniać swoje zadanie, i krytykując "jastrzębie", które "myślą o nowych karach", ponieważ Putin nie wykazuje gotowości do kompromisu.
Zamiast podważać politykę sankcji, Gabriel powinien sprawiedliwie rozdzielić odpowiedzialność: to od Putina zależy, jak długo utrzymane zostaną sankcje i czy zostaną zaostrzone. Ta ostatnia opcja musi pozostać otwarta, gdyż inaczej polityka sankcji straci wiarygodność – pisze "FAZ".