Coraz więcej pytań, ale też i odpowiedzi w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze. „Już na początku sierpnia brandenburski urząd ochrony środowiska zarejestrował zmiany w wodach Odry, jednak władze pozostały bezczynne, choć w Polsce znaleziono mnóstwo martwych ryb. Najwyraźniej system wczesnego ostrzegania po stronie niemieckiej nie działał - podał portal tygodnika „Spiegel”.
Pomiary wykonane przez urząd ochrony środowiska Brandenburgii już na początku sierpnia wskazywały, że w rzece coś się dzieje. 1 sierpnia odczyty na stacji Frankfurt nad Odrą zaczęły rosnąć. Jak zauważył z kolei portal tygodnika „Stern”, „między 6 a 7 sierpnia praktycznie wszystkie parametry na stacji pomiarowej we Frankfurcie nad Odrą zrobiły ogromny skok, co wyraźnie widać na wykresach urzędu”.
Jednak, jak informuje „Spiegel”, organ ten początkowo pozostawał bezczynny. Według cytowanego przez portal rzecznika władz wartości były „dalej monitorowane”. - Dopiero gdy około 10 sierpnia w Odrze pojawiły się masy śniętych ryb, poinformowano opinię publiczną. Formalne zakazy kąpieli i wędkowania wprowadzono w wielu miejscach dopiero 12 sierpnia. Domniemana fala trucizny rozprzestrzeniała się już od tygodnia - zauważył portal.
In der Oder sind massenhaft Fische verendet. Nach SPIEGEL-Informationen haben Helfer bisher rund 37 Tonnen tote Tiere geborgen. Und es könnten noch viel mehr werden. https://t.co/knj9qC1Vuh
— DER SPIEGEL (@derspiegel) August 17, 2022
- Dotychczas krytykowano zwłaszcza polskie władze za to, że nie ostrzegły swoich niemieckich kolegów, choć od końca lipca po polskiej stronie znajdowano masy martwych ryb. Ale najwyraźniej system wczesnego ostrzegania po stronie niemieckiej również nie działał - napisano na portalu.