O tym, że Rosjanom na froncie zaczyna iść coraz gorzej, wiemy już od pewnego czasu. Jednak teraz, jak oceniła rzeczniczka armii ukraińskiej na południu kraju Natalia Humeniuk, żołdaki Putina wyraźnie panikują. Skąd wiadomo? Bo rozpraszają swoje siły na południu Ukrainy. Wszystko w obawie przed kierunkiem najsilniejszego uderzenia armii ukraińskiej, co nadejdzie w ramach kontrofensywy.
Rzeczniczka podkreśliła, że sytuacja na kierunku chersońskim na południu Ukrainy pozostaje napięta - pisze portal ukraińskiej redakcji Radia Swoboda.
"Wróg kontynuuje ostrzały mimo tego, że odczuwa wypieranie z naszej strony; próbuje zajmować pozycje bardzo ostrożnie, bo czuje się niespokojnie na tym paśmie, nad którym pracujemy", przekazała Humeniuk.
Jak dodała, rosyjskie siły gęsto zaminowują lewy (wschodni) brzeg Dniepru, próbując w ten sposób przeszkodzić ukraińskim wojskom w przekroczeniu rzeki, a następnie w zajęciu obszaru lądowego.
Według Humeniuk wywożenie przez okupacyjne siły miejscowej ludności na tym terytorium świadczy o tym, że próbują one zbudować linię obrony.
"Ale ich panika jest widoczna i polega na tym, że nie wiedzą, z jakiego kierunku oczekiwać maksymalnej siły uderzenia i właśnie dlatego rozpraszają swoje wysiłki i na zaporoski kierunek, i na chersoński", przyznała rzeczniczka.