Premier Izraela Benjamin Netanjahu oficjalnie otrzymał od prezydenta Reuwena Riwlina misję utworzenia nowego rządu. W wyborach 17 marca Likud, na którego czele stoi Netanjahu, zdobył 30 miejsc w 120-miejscowym Knesecie, więcej niż każda inna partia.
Przywódcy partii politycznych dysponujących łącznie 76 miejscami w Knesecie opowiedzieli się za powierzeniem Netanjahu urzędu premiera na kolejną, trzecią z rzędu kadencję. Obserwatorzy wskazują, że utworzenie koalicji rządzącej nie będzie jednak łatwe z uwagi na rywalizację o miejsca w rządzie, co oznacza, że negocjacje mogą potrwać kilka tygodni.
Przyjmując misję utworzenia rządu, Netanjahu uderzył w pojednawczy ton, podkreślając, że "postrzega siebie jako premiera wszystkich", i obiecując zasypać podziały powstałe podczas kampanii wyborczej.
W poniedziałek Netanjahu przeprosił izraelskich Arabów i powiedział, że "żałuje", iż podczas kampanii wyborczej oskarżył lewicowe oraz pozarządowe organizacje o to, że wożą "hordy" Arabów do punktów wyborczych. W końcówce kampanii wyborczej Netanjahu oświadczył też, że dopóki on będzie premierem, nie będzie państwa palestyńskiego. Zapowiedział ponadto dalszą rozbudowę izraelskich osiedli w Jerozolimie Wschodniej. Po wyborach zaprzeczał, jakoby porzucił koncepcję powstania państwa palestyńskiego obok państwa żydowskiego, ale zastrzegł, że w obecnych okolicznościach możliwość realizacji tej koncepcji staje się bardziej odległa.
Powierzając w środę Netanjahu misję utworzenia rządu, prezydent Riwlin wezwał go do poprawy stosunków z USA i uleczenia ran spowodowanych kampanią wyborczą. Premier zapewnił, że będzie zabiegał o pokój z Palestyńczykami, i obiecał, że nowy rząd będzie stał na straży demokratycznych praw Izraelczyków "bez względu na rasę, religię czy płeć".
Czytaj więcej:
Netanjahu utrzyma rząd. Likud wygrał wybory parlamentarne w Izraelu