Trwają wybory parlamentarne w Mołdawii. Dobry wynik sił prorosyjskich zagrozi wejściu kraju do UE

W Mołdawii trwają wybory parlamentarne. Proeuropejska Partia Działania i Solidarności walczy w nich o utrzymanie parlamentarnej większości i ostrzega, że zwycięstwo oponentów z partii prorosyjskich zagrozi wejściu kraju do UE. To wasz głos, a nie kupione głosy, powinien określić losy kraju – mówiła podczas głosowania prezydentka Mołdawii Maia Sandu, wzywając do „obronienia kraju przed Rosją”. Jej oponenci mówili o „jedności, bezpieczeństwie, kraju wolnym od podziałów”, „deptaniu demokracji” przez partię władzy i możliwych protestach.
Walka o 101 miejsc w parlamencie Mołdawii
Lokale wyborcze będą otwarte do godz. 20 czasu polskiego. W wyborach do 101-osobowego parlamentu startuje 15 partii politycznych, trzy bloki i czterech kandydatów niezależnych.
Sondaże prognozują, że do parlamentu dostaną się trzy lub cztery siły polityczne. W większości badań prowadzi rządząca od czterech lat proeuropejska Partia Działania i Solidarności (PAS), jednak nie jest jasne, czy uda jej się uzyskać większość w parlamencie. Na drugim miejscu jest prorosyjski Patriotyczny Blok Wyborczy (BEP), złożony z socjalistów, komunistów i partii Przyszłość Mołdawii. W piątek Centralna Komisja Wyborcza zagłosowała za wykluczeniem z wyborów jeszcze jednej partii należącej do BEP – Serca Mołdawii (PRIM) – byłej baszkanki Gagauzji Iriny Vlah. Jako przyczynę wskazano podejrzenia o nielegalne finansowanie z Moskwy.
Szanse na wejście do parlamentu mają jeszcze Blok Alternatywa oraz Nasza Partia Renato Usatego. W skład Alternatywy wchodzą partia burmistrza Kiszyniowa Iona Cebana, były kandydat w wyborach prezydenckich Alexander Stoianoglo, były ideolog komunistów Mark Tkaciuk i były premier Ion Chicu. Alternatywa pozycjonuje się jako ugrupowanie proeuropejskie, jednak ze względu na polityczną historię jej członków eksperci są sceptyczni wobec tych deklaracji i wskazują na ich powiązania z Moskwą.
Do parlamentu ma szansę się dostać także Nasza Partia, na czele której stoi Renato Usatii, populista, który krytykuje zarówno partię władzy, jak i główne siły opozycyjne. Usatii jest uznawany za polityka obrotowego, jednak ciążącego ku Moskwie. Próg wyborczy dla partii wynosi w Mołdawii 5 proc., a dla bloków – 7 proc.
Rosyjskie ingerencje w proces wyborczy
Taki rozkład sił sprawia, że w przypadku niezdobycia większości PAS będzie miała problem ze znalezieniem koalicjanta, który poprze ją w działaniach na rzecz eurointegracji, co może spowodować zahamowanie, a nawet zatrzymanie tego procesu. Dlatego też mołdawskie wybory są nazywane „najważniejszymi w historii” i skupiły niespotykaną dotąd uwagę międzynarodowych mediów.
Do udziału w wyborach Centralna Komisja Wyborcza (CEC) nie dopuściła bloku Zwycięstwo (Victorie, Pobieda), złożonego z czterech marionetkowych partii powiązanych z Ilanem Sorem, działającym z Rosji byłym oligarchą. Według CEC Pobieda to de facto kontynuacja zdelegalizowanej w 2023 r. partii Sora. Polityk ten jest ścigany w Mołdawii za udział w przestępstwach finansowych na wielką skalę, popełnionych w minionej dekadzie (tzw. „kradzież miliarda” z systemu bankowego Mołdawii) oraz za zorganizowanie w sieci masowego kupowania głosów w wyborach w ubiegłym roku. Również obecnie Sor ma kontynuować swoje kampanie – zarówno w zakresie kupowania poparcia, jak i na polu szerzenia dezinformacji w internecie.
Skala rosyjskiej ingerencji w obecne wybory jest według władz w Kiszyniowie bezprecedensowa, a jej wpływ na ostateczny wynik będzie zapewne duży. W piątek CEC usunęła z wyborów partię Moldova Mare (Wielka Mołdawia), która jest powiązana z Sorem i miała nielegalnie przyjmować od niego pieniądze na kampanię.
Proeuropejskie siły liczą na diasporę
Analitycy podkreślają, że przy dużej mobilizacji diaspory PAS wciąż ma pewne szanse na zdobycie większości (sondaże nie obejmują głosów zza granicy). W badaniach na terytorium kraju odnotowywany jest bardzo duży odsetek niezdecydowanych, co utrudnia prognozowanie wyników.
Na terytorium Mołdawii otwartych jest 1973 lokali do głosowania, w tym 12 – dla mieszkańców separatystycznego Naddniestrza. Mieszkańcy tego regionu mogą uczestniczyć w wyborach na terytorium kontrolowanym przez władze w Kiszyniowie.
301 lokali wyborczych (o ponad 60 więcej niż w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich) działać będzie poza granicami kraju, a najwięcej – we Włoszech (ponad 70), Niemczech, Francji i Rumunii. Na terytorium Rosji otwarte będą tylko dwa punkty do głosowania. Ze względów bezpieczeństwa po dwa lokale wyborcze będą działać na Ukrainie i w Izraelu. Wyborcy w dziesięciu krajach – USA, Kanadzie, Norwegii, Szwecji, Finlandii, Islandii, Japonii, Korei Południowej, Australii i Nowej Zelandii – mają możliwość głosowania korespondencyjnego po uprzedniej rejestracji.
Źródło: Republika, PAP
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Hity w sieci
Wiadomości
Najnowsze

PILNE: Rosyjski pocisk spadł na polską ambasadę w Kijowie

Propozycja prezydenta USA otwiera drogę do utworzenia państwa palestyńskiego

Dożynki w Spale. Minister Krajewski uderzony wieńcem. Awantura podczas protestów rolników - Dożynki w Spale
