Z rąk birmańskich sił bezpieczeństwa, które otworzyły ogień do prodemokratycznych demonstrantów w różnych częściach Birmy, zginęło 140 osób - informuje birmański portal Myanmar Now. Wśród ofiar są dzieci. Kraje Zachodu ostro potępiają działania birmańskiej junty.
Według agencji to najkrwawszy dzień protestów trwających w całym kraju od przejęcia władzy przez wojsko 1 lutego. W sumie zginęło w nich już ponad 440 osób - informuje Reuters.
Według Myanmar Now w Mandalaj zginęło co najmniej 40 osób, w tym 13-letnia dziewczynka, a w Rangunie co najmniej 27 osób. Wcześniej donoszono również o śmierci pięcioletniego chłopca w Mandalaj, ale informacje na temat jego losu są sprzeczne - przekazał Reuters. Dodano, że w regionie Sikong zginął trzynastolatek.
- Strzelają do nas jak do ptaków czy kur, nawet w naszych domach. Mimo tego będziemy protestować, musimy walczyć, aż do upadku junty. - Reuters cytuje słowa jednego z protestujących w mieście Mjingjan, gdzie siły bezpieczeństwa zabiły co najmniej dwie osoby.
Reakcja świata na sytuację w Birmie
Działania birmańskiej junty spotkały się z krytyką dyplomacji Wielkiej Brytanii, Unii Europejskiej i USA.
- Dzisiejsze zabójstwa nieuzbrojonych cywilów, w tym dzieci, to nowy poziom niegodziwości - napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Dominic Raab.
Today’s killing of unarmed civilians, including children, marks a new low. We will work with our international partners to end this senseless violence, hold those responsible to account, and secure a path back to democracy. https://t.co/PfHZ3xipzt
— Dominic Raab (@DominicRaab) March 27, 2021
- Ten rozlew krwi jest przerażający - przekazał ambasador USA w Birmie Thomas Vajda. Dodał, że Birmańczycy jasno dali do zrozumienia, że nie chcą żyć w kraju rządzonym przez wojskowy reżim.
Do rozprawienia się z demonstrantami doszło w dniu sił zbrojnych, gdy przywódca rządzącej junty generał Min Aung Hlaing zapewniał, że wojsko będzie chronić ludzi i dążyć do demokracji.
Jak zauważa Reuters w odbywającej się z tej okazji w stolicy kraju Naypyidawie paradzie wojskowej wziął udział wiceminister obrony Rosji Aleksandr Fomin. Był to najwyższy rangą zagraniczny gość uroczystości, w których wzięli też udział przedstawiciele m.in. Chin i Indii.
- Rosja jest naszym prawdziwym przyjacielem - cytuje słowa Min Aung Hlainga Reuters.