Premier Wielkiej Brytanii Theresa May wykluczyła w środę przedterminowe wybory parlamentarne i drugie referendum ws. Brexitu. Jej rzecznik zasugerował jednak, że może zapowiedzieć odejście ze stanowiska przed kolejnymi wyborami, aby uzyskać poparcie swojej partii.
Mimo przygotowań do głosowania w Partii Konserwatywnej nad wotum zaufania dla May, szefowa rządu wzięła udział w cotygodniowej sesji pytań i odpowiedzi w Izbie Gmin, a jej wystąpieniu przyglądał się z galerii jej mąż, Philip May. Premier odrzuciła pytanie lidera opozycyjnej Partii Pracy Jeremy'ego Corbyna o to, jakie ustępstwa udało jej się wynegocjować w trakcie wtorkowych spotkań z holenderskim premierem Markiem Ruttem, niemiecką kanclerz Angelą Merkel, szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem i przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem.
Jak tłumaczyła, Corbyn "nie jest zainteresowany" wynikiem jej negocjacji, bo zapowiedział głosowanie przeciwko wypracowanemu przez nią porozumieniu niezależnie od ostatecznych ustaleń, co - jej zdaniem - wynika z tego, że kieruje się wyłącznie interesem swojej partii.
– Corbyn powinien być szczery z ludźmi. Brexit nie mógłby go obchodzić mniej. To, czego chce, to doprowadzenie do upadku rządu, stworzenie niepewności, zasianie podziałów w społeczeństwie i krachu gospodarczego. Największym zagrożeniem dla ludzi i tego kraju nie jest wyjście z Unii Europejskiej, ale rząd Corbyna - podkreśliła.
Po wystąpieniu May w parlamencie jej rzecznik powiedział, że posłowie, którzy będą głosowali nad wotum nieufności dla szefowej Partii Konserwatywnej, "nie będą głosowali nad tym, kto poprowadzi partię do kolejnych wyborów, ale nad tym, czy zmiana lidera jest rozsądna na tym etapie negocjacji ws. Brexitu".