Magierowski przestrzega polską prawicę przed „Schadenfreude”

W Poranku Radia Republika, gościem Antoniego Opalińskiego i Adriana Stankowskiego był Marek Magierowski, dyplomata i były Ambasador RP, który przedstawił wyważoną analizę obecnego stanu relacji polsko-amerykańskich oraz strategicznych inicjatyw Polski. Magierowski podkreślił znaczenie ostatnich wydarzeń, takich jak przyjęcie prezydenta Nawrockiego w Waszyngtonie i deklaracje dotyczące obecności wojsk USA, jednocześnie studząc nadmierny entuzjazm i wskazując na potrzebę długofalowych, konsekwentnych działań dyplomatycznych.
W programie Poranek Radia Republika, były Ambasador RP, Marek Magierowski, podkreślił zarówno pozytywne sygnały, jak i wyzwania wymagające cierpliwości i konsekwencji.
Magierowski zauważył, że Polska zajmuje stabilną pozycję wśród sojuszników Stanów Zjednoczonych. „Polska sytuuje się gdzieś po środku, jeśli spojrzeć na listę sojuszników USA” – stwierdził. Zwrócił także uwagę na ponadstandardowe przyjęcie prezydenta Nawrockiego w Waszyngtonie, podkreślając jego wyjątkowy charakter: „Przyjęcie prezydenta Nawrockiego było ponadstandardowe. Pod względem protokolarnym Karol Nawrocki był przyjmowany dużo cieplej.”
Chociaż deklarację dotyczącą obecności żołnierzy USA w Polsce należy przyjąć z zadowoleniem, Magierowski przestrzegał przed nadmierną ekscytacją.
Dobrze, że tę deklarację, dotyczącą obecności żołnierzy USA w Polsce, usłyszeliśmy. Nie popadałbym natomiast w ekscytację – skomentował. Jako powody wymienił zmienność prezydenta Trumpa w deklaracjach oraz fakt, że „nie mamy tego na papierze”.
Jednocześnie dyplomata podkreślił wagę miejsca, w którym padła ta deklaracja:
Natomiast deklaracja ta padła w Gabinecie Owalnym w obecności kamer. Im deklaracja twardsza, tym trudniej się z niej wycofać.
Wyraził nadzieję, że współpraca między Sławomirem Cenckiewiczem i Petem Hegsetem doprowadzi do materializacji tej deklaracji.
Kluczowe było również - według Magierowskiego - zdanie wypowiedziane przez prezydenta Trumpa:
Administracja amerykańska myśli o wycofaniu żołnierzy z niektórych krajów, ale Polska się tam nie znajduje.
Magierowski zaznaczył, że przyszłość obecności wojsk amerykańskich w Polsce zależy od intensywności relacji dwustronnych:
Im lepsze będą relacje między prezydentem Nawrockim, a prezydentem Trumpem, im lepsza współpraca między Sekretarzem Obrony USA i Szefem BBN Polski, tym większa szansa na to, żeby ta obecność żołnierzy amerykańskich się nie tylko nie zmniejszyła, ale zwiększyła.
Magierowski stanowczo przestrzegał przed wizją, popularną w części polskiej prawicy, aby Stany Zjednoczone przesunęły część swoich wojsk z baz niemieckich do Polski.
Wyczuwam tu pewien stopień schadenfreude – powiedział, dodając: - Nam powinno zależeć na zwiększeniu potencjału obronnego nie tylko Polski, ale i całej Europy. Nie powinniśmy - użyję anglosaskiego zwrotu - wrzucać naszych sojuszników pod autobus.
Podkreślił również, że Polska, mimo swoich osiągnięć w zwiększaniu nakładów na obronność, powinna patrzeć na bezpieczeństwo w szerszym kontekście:
My nie powinniśmy korzystać z pozycji lidera w zwiększaniu nakładów na obronność. My powinniśmy patrzeć w kontekście europejskim, w kontekście debaty w USA na ile obarczyć Europę odpowiedzialnością za wysiłek obronny samej siebie.
Zauważył, że choć Polska powinna chwalić się wypełnianiem swojej roli sojusznika USA i NATO, „powinniśmy trzymać perspektywę szerszą.”
W odniesieniu do Inicjatywy Trójmorza, Magierowski dostrzega jej duży potencjał, ale wskazuje na dotychczasowy brak konkretnych działań ze strony amerykańskiej pomimo początkowych zapewnień. Przywołał udział prezydenta Trumpa w I szczycie Trójmorza, który podniósł rangę projektu, lecz później „niewiele się działo” i Amerykanie „przyglądali się tylko.” Wyraził nadzieję, że prezydent Trump zmieni zdanie i jego doradcy namówią Amerykanów do większej aktywności, również finansowej. „Inicjatywa Trójmorza potrzebuje wkładu finansowego” – podkreślił.
Ostatnim punktem dyskusji było zaproszenie Polski na szczyt G20, co Magierowski uznał za znaczące. Podkreślił jednak, że to proces, który nie przynosi natychmiastowych rezultatów, podobnie jak w przypadku Inicjatywy Trójmorza.
Polska zasługuje na to by być w tym gronie. Pasuje, żeby być w tym gronie, bardziej niż jej niektórzy formalni członkowie – stwierdził.
Magierowski wyjaśnił, że prezydencja amerykańska ma prawo zapraszać kogo chce, a przykładem jest regularnie zapraszana Holandia. Widzi to jako szansę dla Polski na uzyskanie roli obserwatora na przyszłorocznym szczycie i nie tylko.
To jest dobry krok i przy natężeniu naszych wysiłków dyplomatycznych, także polskiemu MSZ powinno zależeć, możemy pokazać, że miejsce przy stole G20 nam się należy.
Na koniec Magierowski przestrzegł przed myśleniem, że obietnice wystarczą:
Nam się wydaje, że jak ktoś coś powie i obieca, to nie musimy się starać. W przypadku instytucji i organizacji międzynarodowych trzeba się wysilić i popracować. I to nie przez najbliższych kilka dni, ale nawet lat.
Podkreślił tym samym, że sukces Polski na arenie międzynarodowej wymaga ciągłej, intensywnej pracy dyplomatycznej.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X