Czy w Rosji Putina powróci tradycja sowieckich psychuszek? Jak na razie wraca, choć „tylko” werbalnie. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow postanowił „zdiagnozować” opozycjonistę Aleksieja Nawalnego.
„Chory”, z „manią prześladowczą” - w taki sposób rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow określił lidera rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego, który w poniedziałek opublikował swoją rozmowę telefoniczną z funkcjonariuszem Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Ów funkcjonariusz miał być zamieszany w próbę otrucia dysydenta.
Rozmowa odbyła się kilka godzin po publikacji Bellingcatc na temat szczegółów zamachu na lidera opozycji. W próbę otrucia Aleksieja Nawalnego zamieszanych miało być ośmiu agentów rosyjskiej FSB. Kudriawcew w rozmowie z Nawalnym miał przyznać, że trucizna znajdowała się w bieliźnie lidera opozycji. Jak dodał funkcjonariusz, akcję przeprowadzono w hotelu Xander, wyłączywszy wcześniej kamery w obiekcie.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w dość osobliwy sposób odniósł się do rozmowy Nawalnego. Według Pieskowa, opozycjonista jest człowiekiem „chorym”. Rzecznik Władimira Putina posiłkował się nawet… Freudem.
– Ogółem można powiedzieć oczywiście, że chory wykazuje wyraźną manię prześladowczą. Można także wyraźnie określić pewne objawy manii wielkości – stwierdził Dmitrij Pieskow. Polityk wymienił również „symptomy według Freuda”, takie jak „fiksacja na rejonie rozporka”. Pieskow stwierdził, że „na Kremlu nie ma czasu na oglądanie takich materiałów".
Jak na razie pod adresem opozycjonisty padają obraźliwe, stygmatyzujące słowa. Niestety, Rosja - jako spadkobierca ZSRR - ma długą "tradycję" tzw. psychiatrii represyjnej.