Około 50 tys. osób wzięło udział w niedzielę wieczorem w akcji solidarności z Białorusinami walczącymi o demokratyczne przemiany w swym kraju. „Żywy łańcuch” rozciągał się na 32 km, od Placu Katedralnego w Wilnie do miejscowości Miedniki przy granicy z Białorusią.
Większość uczestników akcji "Droga wolności" była ubrana na biało, a w rękach trzymała białe i czerwone mieczyki oraz flagi białoruskie, litewskie, również polskie.
Do uczestników dołączyli prezydent Litwy Gitanas Nauseda, byli prezydenci kraju Valdas Adamkus i Dalia Grybauskaite, przewodniczący Sejmu Viktoras Pranckietis, ministrowie, merowie.
Wzdłuż "Drogi wolności" w powietrzu latały dziesiątki małych samolotów, a na drodze były kolumny rowerzystów i motocyklistów.
"Nie mogłam dzisiaj pozostać obojętnie w domu. Musiałam tu przyjść" - powiedziała PAP Irena stojąca na 20. kilometrze szlaku, a stojąca obok Egle dodała: "Postawa Białorusinów jest wzruszająca. Chcemy pokazać, że ich wspieramy".
"Na Białorusi mam rodzinę, przyjaciół. Wiem, co tam się dzieje" - powiedział Witalij. Viktoras podkreślił z kolei: "Przed 30 laty to my walczyliśmy o wolność. Ważne było dla nas każde najmniejsze wsparcie. Teraz jesteśmy solidarni z narodem białoruskim".
Inicjatorem "Drogi wolności" jest litewski dziennikarz i społecznik Andrius Tapinas. Zaproponował on, by w ten sposób uczcić jednocześnie rocznicę "Szlaku Bałtyckiego" - akcji, w której 23 sierpnia 1989 r. 2 mln osób, trzymając się za ręce, utworzyły "żywy łańcuch" ciągnący się od Wilna przez Rygę do Tallina, by zademonstrować sprzeciw wobec sytuacji politycznej w ówczesnych republikach ZSRR.
Dzień akcji odnosi się do 23 sierpnia 1939 roku, kiedy to został podpisany pakt Ribbentrop-Mołotow, na mocy którego hitlerowskie Niemcy i Związek Radziecki wyznaczyły swoje strefy interesów w Europie Środkowej i Wschodniej.