Pociski rakietowe, którymi islamscy rebelianci syryjscy ostrzelali w weekend dzielnice Aleppo kontrolowane przez siły reżimowe, zabiły 50 ludzi, w tym dziewięcioro dzieci – poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
Obserwatorium, mające siedzibę w Londynie, poinformowało też, że 13 osób zginęło w nocy z niedzieli na poniedziałek, kiedy siły prezydenta Baszara el-Asada zrzuciły ze śmigłowców cztery bomby beczkowe na dzielnice Aleppo kontrolowane przez rebeliantów. Według Obserwatorium od początku roku bomby beczkowe zabiły w Aleppo ok. 2 tys. ludzi.
We wtorek w Syrii, na terenach kontrolowanych przez reżim, mają się odbyć wybory prezydenckie. O trzecią z rzędu 7-letnią kadencję ubiega się Asad i zdaniem, obserwatorów wynik jest z góry przesądzony. Opozycja i Zachód uważają te wybory farsę. Rebelianci zapowiedzieli nasilenie ataków na cele rządowe.
Walki w Aleppo na północnym zachodzie Syrii nasiliły się w ostatnich tygodniach, po tym, gdy siły Asada umocniły swą kontrolę nad środkową częścią kraju, a ostatni rebelianci wycofali się z centrum miasta Hims.
Wojna domowa w Syrii, trwająca od 2011 roku, pochłonęła już 160 tys. ofiar śmiertelnych.