- Fundusz odbudowy bez Polski i Węgier nie będzie funduszem Unii Europejskiej, tylko 25 krajów. Jeśli nie mamy w nim uczestniczyć, to też od 2027 r. nie będziemy musieli spłacać długu - mówi w rozmowie z PAP prof. Zdzisław Krasnodębski (PiS).
Jak zauważył Krasnodębski, w przestrzeni publicznej dyskutowana jest koncepcja funduszu odbudowy bez Polski i Węgier.
- W tym kontekście warto podkreślić, że ten fundusz bez Polski i Węgier nie będzie funduszem Unii Europejskiej, tylko 25 krajów. Jeśli chce się podjąć taka próbę, to bardzo proszę. Co prawda nie będziemy uczestniczyć, ale też od 2027 r. nie będziemy musieli spłacać zaciągniętego długu. Obecna propozycja mechanizmu warunkowości grozi tym, że nie będziemy mieli gwarancji otrzymywania przynależnych Polsce funduszy, a z drugiej strony będziemy musieli spłacać zaciągnięte długi – wskazał.
Jak dodał, najlepszy rozwiązaniem obecnej sytuacji jest kompromis. „Jeśli Komisja Europejska i Rada Europejska będą chciały uwzględnić nasze słuszne roszczenia, to być może uda się go osiągnąć. Uważamy, że mechanizm praworządności jest niezgodny z traktatami. Kompromis może polegać na zawężeniu tego mechanizmu do spraw czysto finansowych, przy określeniu prezencyjnych warunków. Chodzi o konkretne wskazania co oznacza naruszanie interesu finansowego UE” – wyjaśnił.
Dodał, że w tej kwestii nie do zaakceptowania jest deklaracja polityczna. „Potrzebny jest twardy dokument, który ma moc prawną” – podkreślił Krasnodębski.
Radio RMF zacytowało w poniedziałek wysokiego unijnego dyplomatę, który wskazał, że potrzebujemy do poniedziałku, a najpóźniej do wtorku „porozumienia lub jasnego stanowiska od Polski i Węgier w sprawie weta unijnego budżetu”.”
- Jeśli nie, będziemy się kierować w stronę planu "B", szykowanego przez Komisję Europejską – dodał cytowany przez radio dyplomata.
RMF FM podało, że "scenariusz B", przygotowywany przez KE, to prowizorium budżetowe niekorzystne dla naszego kraju oraz fundusz odbudowy po epidemii Covid-19 bez Polski i Węgier”.
Zdaniem Krasnodębskiego, takie anonimowe stanowiska są próbą wywierania presji na Polskę i Węgry w tej sprawie. „Ruch w tej sprawie nie należy do Warszawy i Budapesztu, ale do prezydencji niemieckiej, która odpowiada za prowadzenie prac legislacyjnych w UE. To Niemcy muszą zaproponować kompromis” – zaznaczył.