Koniec szwedzkiego eksperymentu. Po roku pandemii władze dopuściły lockdown
Szwedzkie władze rok od wybuchu pandemii koronawirusa uznały, że strategia polegająca na dobrowolnych zaleceniach nie sprawdziła się, i dopuściły wprowadzenie lockdownu. Zgodzono się też, że należy nosić maseczki.
– Jeśli zajdzie potrzeba, nie cofniemy się przed zamknięciem społeczeństwa – oświadczył premier Stefan Loefven. W marcu w związku z ponownym wzrostem liczby zachorowań na Covid-19 i fali zakażeń koronawirusem zmniejszono limit osób mogących przebywających jednocześnie w sklepach, skrócono godziny otwarcia restauracji i zakazano serwowania alkoholu wieczorami. Pierwsze poważne restrykcje dotyczą centrów handlowych. W miejscach publicznych może spotykać się maksymalnie osiem osób.
Rząd zdecydował, że wjeżdżający do Szwecji muszą mieć negatywny wynik testu. Od stycznia zalecono najpierw noszenie maseczek w godzinach szczytu w transporcie publicznym, a następnie w wielu regionach kraju w każdej sytuacji, gdy nie można zachować dystansu. Jeszcze w grudniu zeszłego roku główny epidemiolog kraju Anders Tegnell mówił, że zasłanianie ust i nosa „daje fałszywe bezpieczeństwo” i nie przynosi efektu.
Likwidacja tłoku
Z prognozy opracowanej na początku marca przez szwedzki Urząd Zdrowia Publicznego wynika, że w związku z rozprzestrzenieniem się bardziej zaraźliwego brytyjskiego wariantu koronawirusa wiosną konieczne będzie znaczne zmniejszenie liczby kontaktów. Władze zdrowotne „rekomendują likwidację ryzyka wystąpienia tłoku w restauracjach, centrach handlowych i transporcie publicznym, a także testowanie na Covid-19 w miejscach pracy”. Aby móc zamknąć prywatne sklepy i inne niepubliczne instytucje, rząd w ekspresowym tempie przyjął specjalną ustawę pandemiczną. Na jej przygotowanie od dawna nalegała opozycja.
Raport Urzędu Zdrowia Publicznego przewiduje, że wiosną i latem nie ma co liczyć na efekt programu szczepień. Może on wpłynąć jedynie na mniejszą liczbę zgonów wśród osób starszych, ale nie zmniejszy dynamiki zakażeń.
Błędy w raporcie
Oficjalnie władze Szwecji nie przyznają się do eksperymentu, jakim było dopuszczenie w ubiegłym roku do rozległego rozprzestrzenienia się koronawirusa. Ocenia się, że brak decyzji o choćby częściowym zamknięciu społeczeństwa przyczynił się do śmierci na Covid-19 wielu starszych osób w domach opieki. Oficjalny raport komisji ds. oceny postępowania władz w związku z pandemią wykazał błędy władz centralnych i regionalnych.
Minister ds. socjalnych Lena Hallengren w wywiadzie dla telewizji publicznej SVT powiedziała, że władze zdrowotne zawsze zalecały stosowanie maseczek. Opozycja uznała wypowiedź za kłamstwo i zgłosiła ją do parlamentarnej Komisji Konstytucyjnej, która nadzoruje pracę rządu.
Zmiany oddolne
Zmiany szwedzkiej strategii domagała się grupa osób, które w wyniku Covid-19 straciły bliskich lub tego się obawiały. Społeczność o nazwie SaveSwedenCov19 powstała na Facebooku, a później organizowała demonstracje pod gmachem Urzędu Zdrowia Publicznego oraz na centralnym placu Sergela w Sztokholmie. Jej założycielka, 27-letnia Andreia Rodrigues, nie doczekała się prawdziwych restrykcji i po wielu latach mieszkania w Szwecji zdecydowała się na powrót do rodzinnej Portugalii. Aktywistka skarżyła się na hejt i pogróżki, jakie otrzymywała.
W Szwecji liczba ofiar śmiertelnych Covid-19 przekroczyła 13 tys. W sąsiedniej Danii zmarło 2,3 tys. osób, a w Norwegii 632 osoby. W Szwecji poziom rozprzestrzeniania się koronawirusa jest czterokrotnie wyższy niż w Danii.