Co spędza sen z powiek brukselskim urzędnikom? Sposób wytwarzania towarów. Komisja Europejska przedstawiła - słuszne w idei, ale trudne do wyegzekwowania - przepisy zakazujące sprzedaży w Unii Europejskiej produktów, wykonanych pod przymusem. Eksperci biją na alarm - nowe regulacje mogą doprowadzić do napięć z Chinami.
Nowe przepisy Komisji Europejskiej mają skutecznie zabronić wprowadzania na unijny rynek produktów pochodzących z pracy przymusowej. Zgodnie z definicją Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP) praca przymusowa to „wszelka praca lub usługi wymagane od jakiejś osoby pod groźbą jakiejkolwiek kary i do których dana osoba nie zgłosiła się dobrowolnie”. Dzieje się tak wówczas, gdy osoby zmuszane są do pracy przemocą, zastraszaniem lub szantażem, zdarza się, że sprawcy zatrzymują dokumenty tożsamości pracowników lub grożą, że doniosą na nich organom imigracyjnym. Szacuje się, że na całym świecie w ten sposób zmuszanych jest do pracy 27,6 mln osób.
Brukselscy urzędnicy nie wymieniają konkretnie sektorów, w których najczęściej dochodzi do przypadków wykorzystywania pracy przymusowej, eksperci wskazują przede wszystkim na branżę tekstylną, górnictwo i rolnictwo jako te, gdzie sytuacje takie są najczęściej zgłaszane. Większość przypadków pracy przymusowej ma miejsce w sektorze prywatnym, chociaż zdarza się, że narzucana jest ona przez władze niektórych państw. - Celem regulacji nie jest uderzanie w konkretne państwa, przedsiębiorstwa czy gałęzie gospodarki, tylko skuteczne zablokowanie sprzedaży wytworzonych przy użyciu pracy przymusowej niezależnie od źródła ich pochodzenia – zapewniają unijni urzędnicy. KE przyznaje jednak, że nowe regulacje dotkną przede wszystkim duże koncerny, w tym importerów, producentów i dostawców, ponieważ w przypadkach dużych firm ryzyko uwikłania w pracę przymusową jest większe.
Przepisy mają być egzekwowane przez wyznaczone przez państwa członkowskie organy krajowe oraz służby celne. Urzędnicy będą mogli zażądać wyjaśnień od danej firmy, a także przeprowadzić stosowne kontrole. Jeśli podejrzenia się potwierdzą i okaże się, że dany produkt w całości lub częściowo wytworzony został w wyniku pracy przymusowej nie będzie on mógł być sprzedawany w Unii ani eksportowany poza Wspólnotę. Gdy towar będzie już w sprzedaży, producent lub dystrybutor będzie musiał go wycofać z rynku, będzie także zobowiązany ponieść koszty jego utylizacji.
Chociaż unijny projekt przepisów nie wskazuje konkretnie państw, które oskarżane są o wykorzystywanie pracy przymusowej, eksperci już dzisiaj prognozują, że nowe regulacje mogą zaognić relacje UE z Chinami. Pekin od dawna oskarżany jest o zmuszanie muzułmańskich Ujgurów i innych mniejszości etnicznych do niewolniczej pracy. Według doniesień mediów i organizacji praw człowieka w tzw. obozach reedukacyjnych w chińskiej prowincji Sinciang przebywać może nawet milion Ujgurów. Wielu z nich torturami i biciem zmuszanych jest do pracy np. w okolicznych fabrykach; prowincja znana jest głównie z produkcji bawełny, materiałów do produkcji paneli fotowoltaicznych i elektroniki. W 2020 r. Australijski Instytut Polityki Strategicznej opublikował raport, z którego wynika, że aż 83 światowe marki, w tym Adidas, Nike, Apple i Volkswagen, mogły korzystać z towarów powstałych w wyniki pracy przymusowej Ujgurów.
Nowe regulacje wejdą w życie po uzyskaniu formalnej akceptacji Parlamentu i Rady Europy, jednak kraje członkowskie będą miały aż dwa lata na pełne dostosowanie się do przepisów.