Od poniedziałku w stolicy Francji przedstawiciele Gazpromu promują projekt Turkish Stream. Co ciekawe są oni podobno coraz bliżej podpisania umowy m.in. z greckim rządem.
Grecja po raz kolejny stoi na skraju bankructwa. W piątek upływa termin spłaty kolejnych 300 milionów euro, na co tego kraju absolutnie nie stać. Rząd zaczyna zatem szukać innych niż negocjacje z przedstawicielami UE możliwości wyjścia z kryzysu.
W poniedziałek ruszył w Paryżu XXVI Światowy Kongres Gazowy. W Paris Expo Porte de Versailles swój potężny nowy projekt promuje m.in. Gazprom. Przedstawiciele rosyjskiego przedsiębiorstwa informują o inwestycji i zachęcają do podjęcia współpracy.
„Mamy tu makiety statków do układania gazociągu na dnie Morza Czarnego; jest prezentacja technologii takich prac, a także wykorzystania gazu ziemnego do rozwoju gospodarczego i ochrony środowiska" – informuje Gazprom na swojej stronie internetowej.
Rosjanie zintensyfikowali poszukiwania potencjalnych odbiorców dostaw gazu, ponieważ jak ogłosili, budowa gazociągu już się rozpoczęła. Firma nie ma jak dotąd podpisanej żadnej konkretnej umowy, nawet z krajem docelowym, jakim dla tej konkretnej inwestycji jest Turcja.
W Europie Turkish Stream jest postrzegany jako projekt wyjątkowo kontrowersyjny. Z powodu konfliktu na Ukrainie gazociąg ma bowiem zostać wybudowany tak, aby omijał jej terytorium przechodząc przez Turcję, Grecję, Macedonię, Serbię i Węgry.
Czytaj więcej:
UE dywersyfikuje źródła dostaw gazu. Turcja rozpoczęła budowę
Gaz łupkowy powodem obecności Rosjan na wschodniej Ukrainie