W ostatni weekend 32-letnia Malwina uciekła z ośrodka Jugendamtu na północy Niemiec. Jej dziecko najpierw zostało oddane do rodziny tureckiej, teraz, jak twierdzi matka, miało zostać przekazane „bogatej Niemce, która nie może mieć dzieci”. – To jakaś hitlerowska organizacja – mówi o Jugendamcie matka, która od niedzieli ukrywa się wraz z synem w Polsce.
Pani Malwina do Niemiec wyjechała w wieku 24 lat. Najpierw pracowała w solarium, potem założyła firmę sprzątającą. Pracę musiała przerwać, bo zaszła w ciążę z obywatelem Niemiec. – Mój partner był uzależniony od narkotyków i nasz związek szybko się rozpadł – mówi kobieta. – Wtedy po raz pierwszy zetknęłam się z Jugendamtem. Powiedzieli mi, że ponieważ jestem sama, to potrzebuję opieki. Ta opieka okazała się w rzeczywistości kontrolowaniem mnie. Sprawdzali, czy jest posprzątane w domu, czy jest ugotowane. I czy mówię do syna po niemiecku. W końcu zabrali mi dziecko i umieścili mnie razem z nim w ośrodku Jugendamtu, To jakaś hitlerowska organizacja, wcześniej jej nie znałam.
Po kilku tygodniach obserwacji dziecko zostało zabrane przez Jugendamt do ośrodka. Powód: niewłaściwa opieka Polki nad chłopcem. Następnie przekazano go do tureckiej rodziny zastępczej.
Pani Malwina od niedzieli ukrywa się wraz z synem w Polsce.