Sprawcą strzelaniny w szkole w USA był Nikolas Cruz - były uczeń tej szkoły. Wcześniej miał kłopoty w szkole, został wydalony na rok przed jej ukończeniem. Powodem było to, że wysyłał pogróżki do swoich kolegów ze szkoły.
W momencie schwytania Cruza przez policję ten miał przy sobie lekki karabin AR-15 i cały zapas amunicji. Chłopak oddał się w ręce policji bez sprzeciwu - podała agencja Reutera.
Agencja przytacza liczne opinie nauczycieli i uczniów liceum w którym doszło do tragedii. Chad Williams, który chodził do klasy z Cruzem powiedział, że został wyrzucony ze szkoły, ponieważ niemal codziennie uruchamiał alarm przeciwpożarowy w szkole. Dodał również, że "miał bzika na punkcie broni" i był dość problematyczny. Koleżanka sprawcy masakry powiedziała, że zapamiętała go jako spokojnego i wstydliwego młodzieńca, który ,,stawał się w mgnieniu oka kimś zupełnie innym, gdy tylko wpadał w gniew". Powiedziała, że często mówił o broni. Inny kolega Cruza stwierdził, ze chodziły plotki iż ten posiada w domu cały arsenał.
Nauczyciel matematyki Jim Hard stwierdził w wypowiedzi dla ,,Miami Herald", że Cruz został usunięty bez prawa powrotu. Powodem miały być pogróżki wysyłane pod adresem kolegów. Dyrekcja powiadomiła rodziców zagrożonych uczniów o tym fakcie, wysyłając do nich wiadomości e-mailowe.
Nadal nie są znane dokładne motywy działań nastolatka.
ZOBACZ TEŻ: