Hiszpanie lekceważą kwarantannę. Od momentu ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego wystawiono już ponad 180 tysięcy mandatów w związku z łamaniem przepisów nakazujących pozostanie w domach z powodu koronawirusa. W niedzielę hiszpański rząd ma zatwierdzić nowe ograniczenia, które dotkną pracowników.
Stan zagrożenie epidemicznego został w Hiszpanii wprowadzony 15 marca i obowiązuje na razie do 11 kwietnia. Z domów mogą wychodzić jedynie osoby udające się do pracy, sklepu, apteki lub banku. Dozwolony jest też krótki spacer z psem. Hiszpański resort spraw wewnętrznych poinformował, że łącznie wypisano już ponad 180 tysięcy mandatów w związku z naruszaniem tych przepisów.
Rząd postanowił więc zaostrzyć przepisy. Premier Pedro Sanchez ogłosił w sobotę, że od 30 marca w domach będą musieli pozostać również pracownicy instytucji i firm, których praca nie jest niezbędna do funkcjonowania państwa. Przepis będzie obowiązywać przynajmniej do 9 kwietnia.
Państwo zapewni pomoc pracownikom, którzy będą zmuszeni do pozostania w domach. Otrzymają całą pensję, ale jest haczyk. Po ustaniu stanu zagrożenia epidemicznego będą musieli te dni wolne odpracować.
Zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia w Madrycie z soboty, liczba zmarłych na koronawirusa w Hiszpanii wzrosła w ciągu doby o 832 osoby - do 5690 osób. Zainfekowanych było 72 248 osób, czyli o ponad 8,1 tys. więcej niż dobę wcześniej.