Rosyjski wymiar sprawiedliwości zamknął postępowania wobec prawie wszystkich działaczy organizacji ekologicznej Greenpeace aresztowanych po akcji w Arktyce. W grupie tej jest m.in. Polak Tomasz Dziemianczuk.
Jak poinformował Greenpeace, na skutek amnestii zakończono postępowania wobec 29 z 30 aktywistów. Sprawa trzydziestego działacza, Włocha Cristiana d'Alessandro, najpewniej zostanie zamknięta w czwartek.
Pierwszym z ekologów, którego poinformowano już we wtorek o zakończeniu postępowania, był Brytyjczyk Anthony Perrett. Sam Perrett w wywiadzie dla BBC podkreślił, że z "jego punktu widzenia ekolodzy są całkowicie niewinni". - Jedyne przestępstwa popełnione w Arktyce to te przemysłu naftowego (...). Jestem absolutnie zdeterminowany, aby kontynuować działalność - mówił, zastrzegając, że zapewne nigdy nie wróci do Rosji.
Wśród 30 ekologów jest 26 cudzoziemców, pochodzących z 18 krajów, w tym Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. Aktualnie wszyscy przebywają w Petersburgu. Ci, którzy chcieliby opuścić terytorium Rosji, muszą w Federalnej Służbie Migracyjnej (FMS) uzyskać wizę tranzytową.
Jak poinformował w przesłanym w środę oświadczeniu rzecznik Greenpeace Polska Jacek Winiarski, spotkanie w Federalnym Urzędzie Imigracyjnym, który wydaje takie dokumenty, zaplanowane jest na środę. - Jest duża szansa, że wizy zostaną im (aktywistom – przyp. red.) wydane w najbliższych dniach - ocenił.
- Przyjęcie amnestii nie oznacza, że przyznajemy się do winy. Jesteśmy dumni z tego, że możemy chronić Arktykę. Dziękuję wszystkim za okazane wsparcie. Jestem szczęśliwy, że wracam do domu. Ten nieprzyjemny epizod nie powstrzyma mnie jednak przed działaniami na rzecz ochrony naszej planety - powiedział cytowany przez Greenpeace Dziemianczuk.
Rzecznik organizacji poinformował, że w środę wieczorem 30 zatrzymanych wcześniej przez Rosjan ekologów spotka się na wieczerzy bożonarodzeniowej. Dodał, że niejasny jest natomiast los statku "Arctic Sunrise", z którego pokładu 18 września ekolodzy usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja na Morzu Barentsa. Jednostka nadal pozostaje w Murmańsku pod kontrolą władz rosyjskich, mimo - jak zaznaczają ekolodzy - wyroku Międzynarodowego Trybunału ds. Prawa Morza nakazującego zwolnienie statku.
Aktywiści przejmując platformę chcieli zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała go do Murmańska, na północy Rosji.
Sąd rejonowy w tym mieście nakazał aresztowanie na dwa miesiące wszystkich członków załogi.
Początkowo Komitet Śledczy oskarżał ich o terroryzm, jednak później postawił im zarzut piractwa, za co groziło im do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. 23 października Komitet zakomunikował, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo". Wszyscy zatrzymani w końcu listopada zostali zwolnieni za kaucją, a wcześniej przewiezieni z Murmańska do Petersburga.
18 grudnia Duma Państwowa podjęła zainicjowaną przez prezydenta Władimira Putina uchwałę o amnestii, która objęła także aktywistów Greenpeace'u. Amnestię ogłoszono z okazji 20. rocznicy uchwalenia rosyjskiej konstytucji.